Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

T jak tolerancja, czyli Anglik kontra odmienność

Data publikacji: 12 grudnia 2015 r. 21:58
Ostatnia aktualizacja: 12 grudnia 2015 r. 21:58
T jak tolerancja, czyli Anglik kontra odmienność
Fot. Dariusz Gorajski  

Wielka Brytania jest krajem pełnym odmienności. Odmienności, która nikogo nie dziwi. Nauczycielka wytatuowana od stóp do głów? Facet spacerujący z majtkami na głowie? Kobieta o kulach pchająca wózek z niemowlakiem? Chłopak z zespołem Downa serwujący nam hamburgera w barze? Grubas z brodą w miniówce? Uliczny korek utworzony z elektrycznych wózków inwalidzkich? Codzienność na Wyspach. Ktoś może pomyśleć, że to niezły egzamin z akceptacji. Bo jak tu się nie dziwić? Nie gapić? Nie przystanąć na moment i nie spojrzeć? Jak tu nie skomentować? Czasem trudno, dlatego warto poprosić Anglika o małą lekcję tolerancji.

Pełnosprawni niepełnosprawni?
Pierwszym egzaminem będzie kontakt z osobami niepełnosprawnymi w Wielkiej Brytanii - a jest ich według statystyk jedenaście milionów – które są otoczone na Wyspach ogromną opieką za strony państwa. A wszystko za sprawą ustawy o niedyskryminacji osób niepełnosprawnych z 1995 roku. Dokument reguluje sprawy edukacji, zatrudnienia, dostępu do towarów, urządzeń komunalnych i usług przeznaczonych dla osób pełnosprawnych. Nie pomija wynajmowania i sprzedaży nieruchomości oraz dostępu do publicznych środków transportu. Traktowanie osób objętych ustawą w sposób niewłaściwy czy dyskryminujący będzie najzwyklejszym łamaniem prawa i podlega karze. Państwo ma zapewnić niepełnosprawnym dostęp do wszystkiego, z czego korzystają pełnosprawni. I tak upośledzone czy kalekie dzieci uczą się w „normalnych” szkołach, które zapewniają im indywidualnego asystenta, niepełnosprawni pracują, korzystają bez problemu ze środków transportu, mogą swobodnie poruszać się po mieście, bo większość miejsc jest pełna udogodnień, podróżują bez większych problemów. Mogą samodzielnie wykonywać takie czynności jak: zakupy, wizyta na poczcie, płacenie rachunków. Osoby z różnym rodzajem upośledzenia fizycznego czy psychicznego mogą żyć swobodnie, a jeśli choroba uniemożliwia im samodzielne funkcjonowanie państwo zobowiązane jest zapewnić odpowiednią opiekę. Niemal każdy, kto pierwszy raz odwiedza Wyspy myśli: ilu tu jest niepełnosprawnych! Rzeczywiście, aż tylu? A może są oni zwyczajnie… widoczni? Tragedią osób niepełnosprawnych w Polsce jest to, że najczęściej stają się więźniami własnych mieszkań i dlatego wydaje nam się, że ten problem u nas nie istnieje. Czego oczy nie widzą… W Anglii jest to nie do pomyślenia. Niepełnosprawny funkcjonuje jak każda zdrowa osoba i nikogo nie dziwi jego obecność w miejscach publicznych. Nawet jeśli ktoś chory na zespół Downa opóźni kolejkę w sklepie a staruszek na wózku inwalidzkim zatrzyma autobus na dobrych kilkanaście minut, nikt nie będzie kręcił nosem. Niczym nadzwyczajnym nie będzie też to, że osoba z lekkim upośledzeniem będzie nas obsługiwać w sklepie czy restauracji. Co najistotniejsze - niepełnosprawny jest całkowicie zasymilowany ze społeczeństwem, bo ma po swojej stronie państwo. Oczywiście, dla niektórych niepełnosprawność będzie wymówką do nicnierobienia. Za niepełnosprawność bowiem uznaje się także otyłość – i tak z kolorowych okładek tabloidów uśmiechają się często otyli młodzi ludzie żyjący z  zapomóg, bo są zwyczajnie za grubi by ruszyć się do pracy. Niezły biznes? Finansowe wsparcie osób niepełnosprawnych to od 20 do 120 funtów tygodniowo i oczywiście dofinansowanie do leków, wózków inwalidzkich, wynajmu mieszkania, rachunków… Dla niektórych gra warta świeczki. Są to jednak odosobnione przypadki i pomoc trafia rzeczywiście do naprawdę potrzebujących.

Inny nie gorszy
Trzeba podkreślić, że tolerancyjną postawę wymusza na samych Anglikach sytuacja polityczna i gospodarcza. Przybywający z niemalże każdego zakątka świata imigranci – ze swoją kulturą, obyczajowością, religią mogą wystawić charakter Brytyjczyka na próbę. I choć czasem przeklnie pod nosem: „ci cholerni Polacy”, kiedy grupa łysoli z rzęsistym „k****” na ustach splunie im pod nogi, z tej próby raczej wchodzi zwycięsko. A najlepszym dowodem tego jest fakt, że wiele nacji żyje obok siebie w bliskim sąsiedztwie bez większych konfliktów. Meczet obok kościoła katolickiego, sklep polski obok restauracji z kuchnią koszerną, a w hipermarkecie półki z żywnością dla każdej narodowości. Ba, Anglicy poszli jeszcze o krok dalej – najnowszym pomysłem jest stworzenie specjalnych kąpielisk dla kobiet islamskich, by mogły czuć się swobodnie i… bezpieczne w towarzystwie ratowniczek ubranych w odpowiednie kostiumy kąpielowe. Niektóre większe sieci sklepowe planują też ułatwić życie osobom transseksualnym i transwestytom, wydzielając dla nich osobne przymierzalnie… Wygląda na to, że Brytyjczycy chcą rozwiązać wszystkie bolączki swoich obywateli, ale czy dadzą radę dogodzić każdemu? Póki co wielu uważa, że Anglia jest rajem dla odmienności, szczególne zaś dla osób niepełnosprawnych i upośledzonych. I tu muszę się zgodzić – warto z Wyspiarzy wziąć przykład. Czy nie udowadniają, że jedna dobra ustawa może zmienić wiele?

Lekcja tolerancji
To jak to jest z tą tolerancją u zwykłego, maluczkiego Anglika? Ustawy ustawami, baseny, basenami, a co w głowie siedzi – trudno zgadnąć. Wszak odmienność w Wielkiej Brytanii odmiennym niczym nie jest. Polak, w swojej bezczelnej czasem otwartości, wybałuszy oczy i będzie przez dobre kilka minut podążał wzrokiem za spacerującą „za rączki” parą homoseksualistów albo kobietą z zespołem Downa w wysokiej ciąży, i będzie przy tym mamrotał pod nosem jakieś niecenzuralne komentarze. Anglik spojrzy owszem, ale najpewniej po sekundzie spuści wzrok. Czy fakt, że się zwyczajnie nie gapi lub nie komentuje jest wynikiem dobrego wychowania, naturalnej angielskiej uprzejmości (niekiedy graniczącej z fałszem), pokazem tolerancji czy dowodem na to, że odmienność wszelka Anglika niewiele obchodzi? To pewnie sprawa indywidualna. Jedno jest pewne – na Wyspach żyje się lepiej wszystkim – zwyczajnym i niezwyczajnym, pełnosprawnym i niepełnosprawnym, wierzącym w bogów i bożków, tym którzy kochają „inaczej” choć właściwie tak samo, tym, którzy lubią się wyróżniać za sprawą ekstrawaganckiego wyglądu zewnętrznego i tym, którzy wyglądem różnią się od innych, bo tak ich ukształtowała Matka Natura. I znów dowód na to, że piękne hasła o tolerancji można wprowadzić w życie. Polaku – bierz przykład. ©℗
Joanna Flis


Fot. Dariusz Gorajski

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA