Patronami szczecińskich ulic jest kilkunastu generałów. Niektórzy – jak Świerczewski – po przemianach ustrojowych musieli odejść w niesławie, nim jeszcze IPN nakazał to ustawowo.
Ponieważ na dniach uczcimy bohaterów Bitwy Warszawskiej, przypomnijmy, że w grodzie Gryfa mamy kilku patronów ulic z okresu, gdy po zaborach formowały się granice odrodzonego państwa. To oczywiście wielki Polak – marszałek Józef Piłsudski, a także generałowie Józef Haller, Aleksander Litwinowicz (zmarł w Szczecinie), Stanisław Kopański, Stanisław Maczek, Stanisław Sosabowski (z powodu kontuzji nie brał bezpośredniego udziału w wojnie polsko-bolszewickiej), Stanisław Taczak, August Emil Fieldorf, Władysław Anders. Gdy Bolszewicy nacierali na Warszawę, większość z nich była młodymi ludźmi w różnym stopniu awansu. Wiele z tych nazwisk to legendy II wojny światowej.
W Szczecinie brakuje jednak ulicy upamiętniającej człowieka, dzięki któremu Rosjanie zostali odepchnięci od stolicy Polski i ostatecznie ponieśli klęskę. Tym oficerem był generał Tadeusz Jordan Rozwadowski, lojalny dowódca.
Generał został wezwany z zagranicy do kraju w krytycznym momencie wojny z bolszewikami. Mianowano go ponownie szefem Sztabu Generalnego. Był jednym z głównodowodzących po stronie polskiej. Przez niektórych historyków uznany za głównego architekta polskiego zwycięstwa. W późniejszych latach wskutek propagandy piłsudczyków jego rola była pomniejszana.
Dlaczego tak się działo? Zapewne dlatego, że podczas przewrotu majowego w 1926 roku stanął na czele sił rządowych przeciwko piłsudczykom dokonującym zamachu stanu. Po przewrocie wraz z innymi oficerami generał został osadzony w więzieniu, gdzie panowały złe warunki. Podupadł na zdrowiu. Na wolność wyszedł po roku, zmarł 18 października 1928 r.
Szkoda, że gen. Tadeusz Rozwadowski nie został w Szczecinie upamiętniony w jakiejkolwiek formie. Na portalu TVP Historia można obejrzeć film dokumentalny „Zapomniany generał – Tadeusz Jordan Rozwadowski” przypominający postać i historię ‚jednego z najbardziej niezwykłych i niestety zapomnianych” polskich dowódców.
Marek KLASA