Ale czy taki powrót jest w ogóle możliwy? Zmieniło się przecież bardzo dużo, choćby sposób komunikowania się, przemieszczania z miejsca na miejsce, działalność firm, instytucji, uczelni. A siłą rzeczy zmieniają się także międzyludzkie relacje. Przyszłość jest nieznana i niepewna, choćby dlatego że powrót do sytuacji „sprzed wirusa” jest niemożliwy.
Boimy się dzisiaj nie tylko wojen, koronawirusa, ekonomicznych zapaści, biedy, ale także zmieniającego się na naszych oczach klimatu, gwałtownego ocieplenia, powodzi i suszy. Tylko że lęk o to, co związane jest ze środowiskiem i kondycją naszej planety – jest znacznie słabszy od problemów A.D. 2020. Od populizmu, wzrastającego poziomu agresji, braku tolerancji itp. Mimo już innej rzeczywistości cywilizacyjna gonitwa trwa i jej końca nie widać. Pytanie jednak ciągle pozostaje to samo: dokąd ona prowadzi? Czy do katastrofy, którą niszcząc i eksploatując ponad granice wytrzymałości Ziemię, ściągamy na siebie, ale przede wszystkim swoim następcom na głowę, czy też do zatrzymania tego szaleńczego wyścigu… Do czego? – oto jest pytanie.
(mos)
Marek Osajda, dziennikarz „Kuriera Szczecińskiego".