Wiadomość o zawieszeniu kina Pionier 1907 ogromnie mnie zasmuciła. Nie tylko dlatego, że to moje ulubione szczecińskie kino, że tu właśnie zawsze miałam gwarancję obejrzenia najlepszych filmów (najczęściej takich, które nie były wyświetlane przez multipleksy) i że nikt obok mnie nie ciamkał, podczas seansu, jedząc popcorn. Ale o takie miejsca trzeba dbać i starać się zrobić wszystko, by przetrwały, funkcjonowały, przyciągały turystów, promowały miasto i były jego wizytówką. No właśnie, jeszcze kilka dni temu hołubiono Pioniera jako „markę” – podczas imprezy współorganizowanej przez szczeciński magistrat, a tu nagle taka wiadomość… Właśnie w weekend Daniel Wacinkiewicz, zastępca prezydenta Szczecina, mówił na wspomnianym Festiwalu Marek: „Kiedyś aleja Wojska Polskiego tętniła życiem, była główną ulicą handlową Szczecina. Dzisiaj już w żaden sposób jej nie przypomina. Dlatego naszą troską jest, aby wspólnie z markami, które tak się składa, że są na tej alei, ożywiać i przywracać znaczenie tego miejsca”. No właśnie, troską miasta powinna być też pomoc takim miejscom – nie tylko w wyjątkowo trudnym okresie, ale stale – jak Pionier. Bez wsparcia władz Szczecina i województwa takie perełki, jak kino z al. Wojska Polskiego, nie przetrwają. Pomoc widzów, ta z biletami „na przyszłość”, była nieoceniona i bardzo ważna, ale to za mało. Nie wyobrażam sobie, by kino, które działa ponad sto lat, a przez czytelników „The Guardian” zostało uznane za jedno z najlepszych propozycji kulturalnych dla turystów w Polsce i do którego przed pandemią zjeżdżali się przybysze z całego świata, miało przestać istnieć.
Monika GAPIŃSKA
Monika Gapińska, dziennikarka „Kuriera Szczecińskiego", na co dzień zajmuje się oświatą i szeroko pojętą kulturą.
W swym blogu chce skupić się na kulinariach i show-biznesie, ale na pewno nie przejdzie obojętnie wobec krzywdy zwykłych ludzi lub natrafiając na otaczające nas absurdy.