Nadchodzący koniec roku zawsze zachęca nas do podsumowań, dokonywania bilansu sukcesów i strat. Często w grudniu właśnie, pewnie z uwagi na święta Bożego Narodzenia, dzieje się magia również na salach sądowych czy spotkaniach mediacyjnych. Może ta opcja również i Was, drodzy Czytelnicy, skusi niezależnie od prawnych zawiłości, jakie przed Wami postawiono…?
Z mojej perspektywy ugoda bywa szansą na uniknięcie długiego procesu oraz szybką pewność co do naszej sytuacji prawnej i finansowej. Czasami przecież lepiej wiedzieć, na czym stoimy, w miejsce wieloletniej niepewności i oczekiwania na wyrok. Niezależnie od działań podejmowanych przez rządzących terminy rozpraw, czas oczekiwania na rozstrzygnięcia mierzymy zwykle w miesiącach przy prostych sprawach, a i tych nieco bardziej zawiłych często w latach. „Stety” czy niestety? Sama nie wiem. Odnoszę wrażenie, że jak to zwykle bywa i ten kij ma dwa końce. Długie terminy rozpoznawania spraw to często argument, z którego korzystam, gdy wchodzę w rolę mediatora. Moim zdaniem istnieje grono osób uwikłanych w spór, dla których postępowanie procesowe to stres, niepewność, obawa, a także ciężkie przeżycie emocjonalne, szczególnie przy sprawach rodzinnych i spadkowych.
Wówczas fakt, że ugodę możemy zawrzeć niemal od razu w miejsce istniejącego sporu, który może nam towarzyszyć przez najbliższe lata, bywa dobrem niemal bezcennym, a chęć zawarcia ugody i negocjacji warunków rośnie proporcjonalnie wraz z tym, jak silną potrzebę spokoju i stabilizacji wyraża dana osoba.
Przy piętrzeniu się pozytywnych stron ugody nie mogłabym przejść obojętnie obok kwestii kosztów sądów. Pamiętajmy, że dochodząc do porozumienia, możemy dowolnie ukształtować nasze rozliczenie, choć zwyczajowo koszty procesu przy zawarciu ugody znoszą się wzajemnie. Koszty procesu to koszty opłat sądowych, pełnomocników, opinii biegłych i zaliczek pobieranych na ten cel w trakcie toczącego się postępowania. W procesie regułą procesową jest ponoszenie kosztów procesu przez stronę przegrywającą, zatem przy zawarciu ugody możemy zatrzymać dobrych kilka tysięcy w kieszeni, jako gratis do spokoju.
Często bywa również tak, że ugodę łatwiej jest nam zawrzeć, gdy mamy pełnomocnika u boku. Moje spostrzeżenia z sali sądowej są takie, że wielu szans na zawarcie ugody nie wykorzystujemy przez niewiedzę. To obawa przed tym, że porozumienie zawrzemy na niekorzystnych dla siebie warunkach wespół z niewiedzą co do realnych szans na wygraną lub oczekiwany wynik daje nam mieszankę wybuchową niweczącą szansę na kompromis.
Konkluzja jest taka, że każdy proces można wykorzystać jako szansę na porozumienie, wystarczy otworzyć się na rozmowę i zapewnić sobie narzędzia (np. w postaci adwokata przy boku), dzięki którym dokonamy właściwej oceny sytuacji procesowej i granicy kompromisu, na który jesteśmy gotowi. Może grudzień przyniesie nam nową rzeczywistość? Kiedy mam wątpliwości, powtarzam sobie, że warto nie odkładać planów na później i zacząć dokładnie tam gdzie jesteśmy. Może styczeń i Nowy Rok przyniosą nam nowe rozdanie?
Spokojnych świąt Bożego Narodzenia!
adwokat Agnieszka JUCHNO-MARCJAN