W tym szczególnie niefortunnym, wręcz katastrofalnym dla wielu ludzi roku – zwłaszcza po ogłoszeniu przez światowe mocarstwa „drugiej fali pandemii” – nawet renomowani jasnowidze zamilkli czemuś… bezsilni wobec biegu zdarzeń.
Bo jeśli do paraliżującej niemal całą ludzkość zażartej walki większości rządów świata z jednym grypopodobnym wirusem dodamy zaplanowaną przez Unię i narzuconą wszystkim jej członkom bezwzględną rozprawę ze zmianami klimatu, w imię której należy zlikwidować przemysł, zaniechać hodowli zwierząt i ograniczyć rolnictwo, życie na Ziemi stanie się doprawdy trudne do zniesienia.
Mają swój czas sceptycy, z natury nieufni wobec wszelkich władz i wietrzący wszędzie spiski. Kiedy już kilkanaście lat temu Alex Jones i jemu podobni przestrzegali przed zakusami elit finansowych dążących do totalnej (w chińskim stylu) kontroli nad światem, ogromna większość traktowała to jak baśnie na motywach Huxleya i Orwella. I nawet gdy kilku światowych potentatów (np. Bill Gates) mówiło bez ogródek, że światowa epidemia będzie okazją do Wielkiego Resetu, w tym depopulacji przeludnionej Ziemi – większość traktowała to jak chore fantazje bogatych dziwaków.
Niewielu z nas, słuchając relacji ze Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, wyłowiło słowa założyciela i przewodniczącego tej potężnej organizacji niejakiego Schwaba o zbliżającym się Wielkim Resecie – jako o przemianie, która ma oznaczać globalny postęp, ostateczne zerwanie z cyklem kapitalistycznych hoss i kryzysów. M.in. poprzez likwidację obrotu gotówkowego, wprowadzenie gwarantowanej jednakowej pensji oraz likwidację własności prywatnej (w zamian za umorzenie poczynionych w pandemii długów!). Oto grono światowych krezusów realizuje chore rojenie Marksa…
Na tym tle nieco zaskakuje wyścigowe tempo wdrożenia szczepionek i to we wszystkich krajach naraz. Trudno ocenić, jak wielu rodaków natchnęła otuchą ostatnia zapowiedź naszego mile przemawiającego premiera, że jeszcze kilka miesięcy wyrzeczeń, udana akcja szczepień i powróci normalność. Któż by nie chciał!
Doradzałbym jednak sceptycyzm. Nasz premier jest chcąc nie chcąc uzależniony od globalnej elity. A całkiem niedawno rzecznik Międzynarodowego Banku Światowego – jednej z najpotężniejszych instytucji rządzących dziś niestety światem, oświadczył, że obecna pandemia potrwa do roku 2025… Brrr.
Na pytanie, co nas czeka, niemiecki filozof, badacz kosmosu Dieter Broers odpowiada zaskakująco optymistycznie: Idzie nowa epoka dla ludzkości. Znaczne osłabienie magnetyzmu Ziemi sprawia, że silniej dociera do nas promieniowanie kosmiczne, umożliwiając nam m.in. uwolnienie z więzów przeszłości i twórcze kształtowanie przyszłości. Czyż nie pachnie to ideą „New Age”?
Wierzmy raczej w Opatrzność, która może nam pomóc jako narodowi i państwu przetrwać, obrócić w proch i pył cyniczne kalkulacje światowych demiurgów i powstrzymać w zarodku falę Wielkiego Resetu. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.