W sieci pojawił się nowy niezwykły przebój i to w wielu wersjach językowych. Prosta, urzekająca melodia i głębokie przesłanie słów sprawia, że „Danser encore” to pierwsza od lat popularna piosenka nie tylko do tańczenia, ale i zbiorowego śpiewu. Wyrażenia radości życia, ale też protestu przeciw drakońskim rygorom sztucznie wyolbrzymionej epidemii, dławieniu naszych emocji i aktywności. Wszak cała kultura ma rodowód społeczny. Szczególny ten hit, będący pierwszą artystyczną reakcją na skutki wymuszonej izolacji, narodził się we Francji, ojczyźnie wielkich myślicieli, artystów, świętych i takich ludzkich potworów jak Robespierre. Jej tytuł „Tańczmy znów (jak dawniej…)” zachęca do zerwania okowów izolacji, „lockdownów” i powrotu do naturalnego rytmu życia. Wraz z postępami wiosny pieśń po Francuzach zaczęli gromko śpiewać Belgowie, Szwajcarzy, Hiszpanie, Włosi, no i oczywiście Polacy.
Pierwsza francuska wersja sugestywnego songu zaistniała w internecie już w grudniu 2020 r., tuż przed Gwiazdką! W tej pionierskiej paryskiej odsłonie nie ma jeszcze wielkiego tłumu, śpiewa, gra i tańczy zaledwie dwudziestu kilku artystów i przechodniów, co zważywszy na porę roku, czas pandemicznego „zamknięcia” i francuską policję, znaną z brutalności, czyni występ uliczny swoistym aktem odwagi.
Chwilowo polskie realia wydają się sprzyjać luzowaniu sanitarnej sieci. Rząd nasz jednak tu też nie myśli suwerennie – w swych decyzjach naśladuje Niemcy i Francję, akceptując politykę unijnego „paszportu zdrowotnego”, w sferze publicznej dyskryminującego nawet tych, którzy szczepić się nie mogą…
Rządy zbyt wiele zainwestowały w tkanie sanitarnej obroży (miliardy „szczepionek”, ośrodki izolacyjne dla tysięcy ludzi w Niemczech, Kanadzie, Francji i USA…), by teraz łatwo z niej zrezygnować. I te niepokojące opowieści „pandemicznych doradców” o „gwarantowanej czwartej fali”…* Może przesłanie pieśni uświadomi decydentom stan nastrojów ludu…
W roku 1792, gdy przeciw rewolucyjnej Francji uderzyły (w słusznej misji zdławienia zbrodniczej rebelii) wojska Austrii, pieśń bojowa nazwana Marsylianką, którą ułożył na poczekaniu Claude Joseph Rouget de Lisle, poderwała do zwycięskiego boju lud, który pod jej wpływem poczuł się prawdziwym gospodarzem francuskiej ziemi. Nie lekceważmy trubadurów!
Prosta, a głęboka piosnka „Danser encore” nie ma w sobie żądzy walki, ale niesie potężnego ducha wolności i odwagi mówienia prawdy. A prawda jest warunkiem wszelkiego odrodzenia, bramą do wolności. W uroczej, a potężnej pieśni szczególnie przypadł mi do gustu wers „Bądźmy sobą…Trzymajmy dystans do tych, co nam dystans nakazują”. A zatem, jak głosi francuski tekst „zatańczmy jeszcze raz, by życie znowu miało smak”.
Janusz Ławrynowicz
* Strachy na Lachy! Wszak od zawsze mamy jesienią falę przeziębień. ©℗
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.