Właśnie w piątek – 1 grudnia 2023 r. – upłynął termin, w którym Polska jako państwo mogła wycofać swą zgodę na nowy traktat WHO oraz nowe zasady międzynarodowej współpracy zdrowotnej IHS, podporządkowujące tej finansowanej przez wielki kapitał globalnej instytucji całe polskie lecznictwo publiczne (!).
I dopiero w piątek – w ostatnim możliwym terminie, rzec można, na moment przed egzekucją – nasze organizacje społeczne, w tym partia Konfederacja, od kilku miesięcy świadome rangi zagrożenia (!) zorganizowały otwarty protest przed siedzibą Ministerstwa Zdrowia w Warszawie.
Od wiosny, gdy pojawił się projekt nowego traktatu, nasz resort zdrowia nie zada ł sobie trudu, by oficjalnie poinformować o nim obywateli i zapytać, choćby na forum sejmu, czy chcemy, aby ktoś z Nowego Jorku czy Davos ogłaszał nam w Polsce stan pandemii ze wszystkimi jej rygorami, z przymusem szczepień włącznie.
Organizatorzy protestu, znając powagę sytuacji, nie zaapelowali do swych kolegów z poselskich ław „Chodźcie z nami!”. Na co zatem liczą „protestanci ostatniej godziny”?
Na zmianę mentalności urzędników, czy medyków czerpiących korzyści ze współpracy z gigantami farmaceutycznymi?
Tymczasem nie ustaje resortowa nagonka na niezbyt liczne grono samodzielnie myślących lekarzy. Przed sadem Izby Lekarskiej w Bydgoszczy stanęła dr Katarzyna Ratkowska – specjalistka psychiatrii oskarżona o… skuteczne leczenie chorych na covid sprawdzoną przez lata amantadyną, a przede wszystkim za ostrzeżenie pacjentów, zwłaszcza rodziców małych dzieci, przed aplikacją niebezpiecznych preparatów mRNA, zwanych szczepionkami.
Sądy izb lekarskich ukarały zakazem uprawiania zawodu już cały poczet znakomitych lekarzy, z legendarnym prof. Talarem na czele.
Natomiast w Bydgoszczy… zdarzył się cud. Sprawni adwokaci ujawnili, że oskarżający dr Ratkowską funkcjonariusze Izby Lekarskiej figurują od lat na liście płac wielkich koncernów farmaceutycznych, nie mogą więc być obiektywnymi sędziami w sprawie wyboru metod leczenia i leków! Nawet tak maleńkie zwycięstwo dobra daje otuchę, promyk nadziei zwykłym pacjentom.
Walka o prawdę toczy się na całym świecie. W największym kraju Unii – Niemczech wśród niezależnych medyków i naukowców szczególną renomę zyskał wybitny lekarz i uczony – mikrobiolog, immunolog – prof. Sucharit Bhagdi. Jako jeden z pierwszych ostrzegał, że genetyczna szpryca odbiera człowiekowi naturalną odporność komórkową, zagraża sercu i mózgowi człowieka, zwielokrotnia ryzyko raka (potwierdza to istna epidemia tzw. turbo raków). Zdaniem Bhagdiego afera covidowa jest gigantycznym oszustwem, zmową przemysłu farmaceutycznego i większości rządów świata, zbrodnią przeciw ludzkości, która nie może ujść bezkarnie.
W ubiegłym roku on też stanął przed sądem za głoszenie prawdy i dowiódł swych racji. Zorganizowane zło jednak nie odpuszcza. Właśnie wyrok uniewinniający próbuje obalić niemiecka prokuratura.
Niedawno na forum Parlamentu Europejskiego wystąpił amerykański lekarz dr David Martin – jeden z czołowych przeciwników tzw. medycyny rockefellerowskiej, tłumiącej swobodny rozwój wiedzy lekarskiej, który wezwał wprost do „zniszczenia”, likwidacji Światowej Organizacji Zdrowia jako globalnej mafii terrorystycznej, sięgającej właśnie po władzę nad światem.
Na jego wezwanie odpowiedziały właśnie dwa europejskie kraje – znane z trzeźwej kalkulacji politycznej – Estonia i Słowacja odrzuciły Traktat WHO oraz IHS…
Tymczasem u nas rządowi eksperci od covida z uporem przepowiadają kolejną falę „pandemii” najpóźniej za półtora roku. W obliczu ucieczki polskich lekarzy z placówek państwowych do prywatnych… Karetki pogotowia coraz częściej funkcjonują bez lekarza, którego zastępuje ratownik medyczny, a kolejki w przychodniach bardzo się wydłużyły. Czy to nie skutek wielkich inwestycji w „covid”?
Ważność wyborów zatwierdza sąd. Dziwne, że uprawiana dotąd rzadko „turystyka wyborcza” z kwitkiem uprawniającym do głosowania poza miejscem meldunku (lub jego kopią…) nie wywołała dotąd lawiny protestów.
Misja premiera MM nie rokuje sukcesu. Słuchając natomiast festiwalu życzeń nowych sejmowych wybrańców, nie patrzących ani o jotę dalej własnego nosa niż bardzo przeciętny rodak, należy się szykować na trudne czasy. Jeśli więc cud się nie zdarzy, znajdziemy się w podwójnym uścisku eurokratów i globalistów. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.