We wchodzącej niebawem w życie, a uchwalonej w roku ubiegłym ustawie o rejestracji zwierząt gospodarskich, znalazł się punkt nakazujący posiadaczom nawet tylko jednej kury, gęsi lub kaczki zarejestrowanie… zakładu drobiu.
Dotychczas najbardziej dokuczliwe, utrudniające życie regulacje godziły raczej w inwestorów, przedsiębiorców. A tu wręcz złośliwe biurokratyczne restrykcje spadają na tych najmniejszych, najuboższych, często starszych mieszkańców wsi, miasteczek, zapomnianych peryferii. Widać nie przypadkiem to w Polsce powstawały najwspanialsze inscenizacje realistycznych komedii Gogola… Bo mieliśmy niezrównanych twórców teatru obserwujących potoczne życie…
Na szczęście oczywisty bezsens „zakładu drobiarskiego jednej kury” natychmiast nagłośnili Konfederaci (a nie skupieni w PSL chłopi z Marszałkowskiej!). W Sejmie powstał rejwach źle wróżący rządzącym w przedwyborczym czasie. I od razu przyszła korekta usuwająca legislacyjny potworek…
Ten na pozór śmieszny przypadek niesie w sobie posępną nutę – świadczy, że nasi rządzący – przed Polakami odgrywający role obrońców tradycyjnych wartości, są mentalnie obcy zwykłym Polakom, nie czują ich prawdziwych potrzeb. Przykład: dwaj ostatni ministrowie rolnictwa (po dymisji Ardanowskiego), zamiast bronić specyfiki polskiej wsi, rodzimej przyrody, posłusznie krzewią t.zw. Zielony Ład.
Cóż, pojedyncze kury i insze ptactwo na naszych podwórkach uniknie srogiej urzędniczej kontroli. Na razie rzecz nie dotyczy… polskich żab, które wszak coraz bardziej smakują naszym galijskim konfratrom w unijnym eurokołchozie.
Otóż właśnie żaby trafiły akurat – oczywiście w roli alegorycznej – do niedzielnej homilii w Szczecinie.
Bierność, poddanie się złu wynika z przeświadczenia, że jesteśmy w starciu z nim bezsilni, skazani na klęskę, nie damy rady. Natomiast…
Podczas wieczornej mszy w szczecińskiej katedrze św. Jakuba młody ksiądz, nawiązując w kazaniu do zagrażających nam opresji, przedstawił opowiastkę o żabach, które nieopatrznie wpadły do naczynia ze śmietaną. Obie rozpaczliwie „wiosłując”, próbowały utrzymać się na powierzchni. Dwie identyczne żaby, ale o różnych charakterach. Jedna z nich, po serii bezowocnych wysiłków uznała, że nie ma szans na ratunek, poddała się i utonęła. Druga, wciąż mając iskrę nadziei na wyjście z pułapki, chlupała się w białej mazi z uporem, zdecydowana nie poddać się do końca. Będąc już u kresu sił, zauważyła, że śmietana w misce zgęstniała w… masło. Dzięki temu dzielne stworzenie mogło z wolna wydostać się z naczynia. Uratowała je niewygasła nadzieja i wiara.
Młody kaznodzieja przytoczył jedną z bajek hiszpańskiego pisarza Jorge Bucaya „Pozwól, że ci opowiem. Bajki, które nauczyły mnie jak żyć”. Zaiste, opowiastka krzepi, zachęca do walki z przeciwnościami losu, uczy niepoddawania się złu.
Ostatnie trzy lata dowodzą, że Nowy Porządek Świata nie jest teorią spiskową, ale konkretnym, krok po kroku realizowanym planem sekty krezusów, którzy w imię obłąkanej idei „ratowania Planety” dążą do zniewolenia ludzkości (na „chińską modłę”) i zniszczenia jej dorobku. Niestety ich program wspiera „Zachód” i „świat postępu”…
Postawa pierwszej z bajkowych żab – przemyślana rezygnacja – uznawana jest często za realistyczną, lepiej się poddać, niż męczyć walką z nieuniknionym. Rzecz w tym, że tylko naśladowanie determinacji żaby nr 2 daje jakąś szansę przetrwania ludzkości w całej jej różnorodności. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.