„Co nagle, to po diable”, „pośpiech jest dobry… przy łapaniu pcheł”, „śpiesz się powoli” – to znane przysłowia polskie. Warto też znać ludową przestrogę rosyjską „pospieszysz, tak ludiej nasmieszysz”. Dobrze jest więc, zanim zaczniemy działać, pomyśleć, rozważyć ewentualne skutki, poradzić u kogoś mądrego, czasem przeczekać, aż scena się rozjaśni, a czyjeś ukrywane intencje wyjdą na wierzch…
Oto po przyjęciu przez Parlament Europejski – zdominowany przez wyznawców skrajnego klimatyzmu – Zielonego Ładu, który zobowiązuje nie tylko do rezygnacji z wydobywania i spalania węgla, ale też z samochodów spalinowych (od roku 2035) – zgoła nieoczekiwanie najwięksi entuzjaści dekarbonizacji – rząd Niemiec, a w ślad za nim Francji i Wielkiej Brytanii zgłosiły swój sprzeciw… Nie tylko z węgla nie rezygnują, ale wracają do wydobywania „czarnego złota”.
A co na to rząd polski, który jeszcze dwa lata temu zapewniał, że nie zamierza rezygnować z eksploatacji rodzimych złóż? Czemu nie tryumfuje, nie sięga do skazanych na zamknięcie kopalń? Rzecz wyjaśnił czołowy ekspert w zakresie energetyki prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej: „W gronie krajów, które powalczą z dekarbonizacją, nie będzie Polski. Nie wrócimy do węgla, bo rząd lekkomyślnie zawarł ze związkami zawodowymi porozumienie o wygaszaniu kopalń, a dokument ten został notyfikowany w UE. Teraz miliardy zostaną wydane na zamykanie kopalń. W tym roku 6 mld zł. Następnie, w ciągu dekady będzie to prawie 30 mld zł. Bo gdyby teraz nastąpiło zwiększenie wydobycia, oznaczałoby to złamanie ustaleń z UE i nałożenie gigantycznych kar. Słowem, rząd doprowadził do sytuacji, w której węgla bronić nie może… Ministerstwo aktywów państwowych szykuje wprawdzie nową wersję umowy społecznej dotyczącej wygaszania kopalń… Nie wierzę jednak, że Frans Timmermans zgodzi się, by Polska dalej rozwijała wydobycie węgla i energetykę węglową.”
Oto skutki nadgorliwości w realizacji zgubnej dla kraju polityki. Niezależni uczeni fizycy oraz specjaliści w zakresie energetyki wiedzą, że dekarbonizacja, tak jak cała histeryczna ideologia „obrony klimatu przed człowiekiem” ma jedynie polityczny cel: ujarzmienie przez Zachód państw uboższych, by przejąć ich zasoby…
Program „wstawania z kolan”, z którym stronnictwo Kaczyńskiego szło do zwycięskich wyborów w 2015 roku, skończył się z odejściem premier Beaty Szydło oraz awansem Morawieckiego – niedawnego doradcy Donalda Tuska… Hasło do odwrotu z niepodległościowej ścieżki dał natomiast nieoczekiwanie prezydent Duda, który w pośpiechu – na żądanie byłej kanclerz Merkel – zawetował ustawy mające zreformować sądy. Jeśli nie uda nam się uwolnić z unijnych objęć, gdzie dano nam status służących, nie mamy raczej szans na wyższą grzędę. ©℗
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.