Warto zauważyć, że od pewnego czasu, na tematy „klimatyczne” niezmiernie rzadko wypowiadają się prawdziwi uczeni – badacze. W mediach zastępują ich zawodowi popularyzatorzy, czyli funkcjonariusze frontu propagandowego. Bo klimat, a zwłaszcza „zmiany klimatyczne” to dziś domena polityki… „jedynie słusznej” bezalternatywnej, narzucającej milionom ludzi drastyczne ograniczenia, bolesne wybory życiowe… Ekoterror.
I oto… Z okazji Dnia Ziemi (22 kwietnia) Państwowy Instytut Geologiczny opublikował artykuł czołowego badacza klimatu, wieloletniego dyrektora PIG prof. Leszka Marksa na temat zmian klimatycznych w epoce Halocenu, czyli w ostatnich 11 700 latach. Co znamienne, profesor (mimo emerytury nadal prowadzący prace badawcze) uznał, że ów okres w dziejach globu charakteryzował się „stosunkowo stabilnymi warunkami klimatycznymi, choć występowały w nim wielokrotnie następujące na przemian ocieplenia i ochłodzenia różnej długości. Nie wszystkie jednakowe na całej kuli ziemskiej, jako że zmiany temperatury nakładają się na zmiany wilgotności (…). To efekt przemian w cyrkulacji wód i mas powietrza, spowodowanych zmianą orbity Ziemi i położenia jej osi. (…) Najważniejszym jednak czynnikiem kształtującym klimat jest ilość światła słonecznego docierającego do powierzchni Ziemi”. Natomiast „wpływ działalności człowieka na klimat jest n i e w i e l k i, stanowczo p r z e s z a c o w a n y. Ponadto nic nie wskazuje na istotną rolę dwutlenku węgla w procesie ocieplenia atmosfery”.
Rok temu eksperyment potwierdzający fakt neutralności termicznej dwutlenku węgla przeprowadzili uczeni amerykańscy. Wiadomość o tym została przez mainstream całkowicie przemilczana (!).
Jako czynny badacz przeszłości (notabene temperatury z nawet odległych epok zachowały się w „sercach” lodowców…) oraz obserwator zmian zachodzących na Słońcu prof. Marks pokusił się o prognozę klimatyczną na najbliższe stulecie. Otóż trwające obecnie bardzo umiarkowane ocieplenie zakończy się pod koniec tego stulecia, ustępując miejsca okresowi ochłodzenia, nazywanego przez geologów „małą epoką lodowcową”*. Ostatni taki „mały glacio” panował od końca wieku XVII do połowy wieku XIX.
Tekst prof. Marksa obudził personel globalnej propagandy. W mediach mainstreamowych i w samym PIG, który zatrudnia również redaktorów naukowych. Z oburzeniem, że jakiś polski badacz ośmiela się „wywracać do góry nogami powszechnie uznane poglądy” wystąpił m.in. prof. W. Szczuciński – geolog z UAM w Poznaniu.
Spór to bodziec do rozwoju! Ludzi samodzielnych i odważnych nigdy nie jest zbyt wielu! Cieszmy się, ze pan prof. Leszek Marks przebojem dołączył do ponad tysięcznej (zaledwie…) grupy badaczy, którzy w ubiegłym roku ośmielili się odrzucić szkodliwą teorię zmian klimatycznych spowodowanych przez człowieka.
Stare przysłowie pociesza nas, że każde kłamstwo – w tym obecnie lansowany fałsz klimatyczny – ma krótkie nogi i musi polec w konfrontacji z prawdą. Oby jak najprędzej!
Janusz Ławrynowicz
* Jeszcze w latach 70. uczeni na całym świecie takie snuli prognozy (badacze rosyjscy trwają przy niej od czasów ZSRR). Dopiero pod koniec kolejnej dekady zaczęły się pojawiać (zrodzone w Ameryce) dramatyczne wizje „globalnego ocieplenia” spowodowanego przez człowieka… Stąd postulat porzucenia paliw kopalnych, zniszczenia przemysłu, rolnictwa oraz redukcji zaludnienie globu z 7 do pół miliarda ludzi…
PS. Artykuł prof. Marksa można znaleźć na portalu dakowski.pl ©℗
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.