Sny o potędze mają nie tylko wielcy, silni i bezwzględni, śnią je również mniejsi, łagodni i wychowani na romantycznych lekturach.
W 2009 roku George Friedman – amerykański polityk – neokonserwatysta, wydał książkę pt. „Następne 100 lat”, w której przedstawia przewidywane przez („wróżbitów” z Waszyngtonu losy świata i Europy w obecnym stuleciu. Otóż w tej wizji Polska się staje jednym ze światowych mocarstw, kluczowym w Europie… Oczywiście – co podkreśla autor – ma to nastąpić dzięki gigantycznym inwestycjom amerykańskim w uzbrojenie naszego kraju. Autor sugeruje, że potężna Ameryka potraktuje Polskę – znaną z umiłowania wolności – tak, jak… Izrael, któremu Waszyngton funduje pomoc wojskową wartą 3 mld dolarów rocznie (obecnie więcej…).
Był to czas, gdy duet niemiecko-francuski rządzący Unią postanowił rzucić wyzwanie Ameryce, by w ekonomicznym sojuszu z Rosją (nord stream!) sięgnąć po prymat gospodarczy w świecie. Otóż w ten plan UE uderzało „proroctwo Friedmana”. Dlatego w dziełku „Następne 100 lat” niezwykłemu awansowi Polski towarzyszyć miał postępujący rozpad Rosji i Chin, a także… Unii Europejskiej.
Jeden z moich znajomych – wielbiciel USA – wierzył w tę przepowiednię, ale sarkał, że do spełnienia tej wizji jeszcze daleko.
Już z chwilą zaatakowania Ukrainy przez Rosję stało się oczywiste, że polityczne „proroctwo” Friedmana nie było rojeniem romantyka, lecz antycypacją politycznego planu Ameryki. Autor, zręcznie grając na naszych narodowych tęsknotach do wielkości, przekonywał Polaków do przyjęcia roli amerykańskiego „lotniskowca” w środkowej Europie. Dziś już widzimy, że ów „lotniskowiec” to ten, który w imieniu całego („kolektywnego”) Zachodu nie tylko wszechstronnie pomoże Ukrainie, podejmując ryzyko uwikłania w wojnę… Bo przezorni Anglosasi z reguły wysyłają na wojnę swych uboższych sojuszników.
8 lat temu większość Polaków zadowolona z prospołecznych działań rządu pani Szydło, nie zdawała sobie sprawy, że nowa władza zawarła z Ukrainą tajny traktat o wszechstronnej, praktycznie nieograniczonej pomocy wzajemnej, ratyfikowany przez Sejm cichutko kilka lat później. Wystarczy przypomnieć, że poza ogromną pomocą materialną i humanitarną, polska armia – czym pochwalił się nasz prezydent Duda – przekazała Ukrainie połowę swego aktualnego uzbrojenia…
Dziś, gdy Ukraina praktycznie traci szanse na odzyskanie swych wschodnich, rosyjskojęzycznych rejonów, narasta w Europie dążenie do zawarcia pokoju. Z każdym dniem konfliktu, sytuacja przegrywającego staje się trudniejsza… Niełatwej misji pokojowej podjął się jeden z niewielu współczesnych mężów stanu, premier Węgier Viktor Orban, jako że jego kraj przejął właśnie przewodnictwo w Unii Europejskiej.
Tymczasem inni szefowie Europy – na przekór obywatelom swych krajów – dmą w surmy bojowe. 8 lipca w Warszawie prezydent Ukrainy W. Zełensky oraz premier Polski D. Tusk podpisali umowę o wszechstronnej współpracy w zakresie bezpieczeństwa. Otóż kilka nowych punktów układu może budzić niepokój Polaków.
Dotyczy to: formowania i szkolenia na terenie Polski ukraińskich jednostek wojskowych legionów – mających zasilić front ukraiński oraz możliwość wysłania polskich wojsk na tenże front.
Najwięcej obaw budzi jednak otworzenie możliwości zestrzeliwania rosyjskich rakiet nad Ukrainą z terytorium Polski. Ten groźny szczegół nowego porozumienia pominięty w relacji premera Tuska, uzupełnił prezydent Ukrainy.
Co na takie dictum – na krok przybliżający ryzyko wciągnięcia kraju w otwartą wojnę z mocarstwem nuklearnym – polski Sejm?
Na rząd jak wszystkie „pookrągłostołowe” w pełni dyspozycyjny wobec USA i Unii – trudno liczyć… A że bez nadziei żyć jeszcze trudniej, osobiście stawiam na odważny rozsądek Orbana, zdrowy instynkt amerykańskich wyborców (niedoskonały Trump zamiast „nieobecnego” Bidena), i zimną, „szachową” kalkulację czekisty Putina.
Nasz rząd wspiął się właśnie na szczyt arogancji wobec obywateli; choć od 1 lipca br. cena prądu w kraju wzrasta o 30 proc. (dla firm więcej!), Polska dostarczy prąd Ukrainie bezpłatnie.
* * *
I jeszcze o wydarzeniu przywołującym najtragiczniejsze karty dziejów sąsiedztwa Polaków z Ukraińcami. Tej niedzieli, 14 lipca w 81-lecie ludobójstwa Polaków dokonanego na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przez nacjonalistów ukraińskich z OUN-UPA, w Domostawie (gmina Jarocin) na Podkarpaciu zostanie odsłonięty słynny pomnik Jerzego Pityńskiego „Rzeź Wołyńska”. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.