O ile pierwszy etap „dobrej zmiany” niósł pewną nadzieję, to ostatnie trzy lata rządów tejże nie były już ludziom przyjazne. Że wspomnę jeno posępny czas „pandemii” oraz ukrywaną przed narodem za parawanem patriotycznych haseł kapitulację przed dyktatem Unii Europejskiej. No i na domiar wszystkiego – po agresji Rosji na kraj sąsiedzki – ślepo posłuszna dyrektywom zza oceanu władza narzuciła nam rolę „sług narodu ukraińskiego”.
A jednak to, co po jesiennych wyborach opanowało Polskę, jest już prawdziwym kataklizmem. Niewątpliwie cynicznie zaplanowanym w Brukseli, ale wykonywanym tak topornie, z tak partackim pośpiechem, że wymyka się projektantom spod kontroli.
Tak to cały nimb rekordowej frekwencji wyborczej – wskutek erupcji złych emocji i braku trzeźwej kalkulacji – obraca się przeciw jej współtwórcom. To oni 8 lat temu wołali „Konstytucja”, a dziś ją z impetem depczą.
Destrukcja państwa, wzniecanie chaosu to dziś w świecie szeroko praktykowany scenariusz walki postępowej lewicy ze starym porządkiem, normalnością, tradycją. Dotychczas przejęcie władzy po legalnie wygranych wyborach odbywało się jednak bez ekscesów. Obecny duch odwetu został, niestety, wsparty przyzwoleniem z zewnątrz (przyjazny dla PO gest prezydenta USA i jawne poparcie kanclerza Niemiec).
Nie widać na razie, czym nowa władza, która chaos kreuje – chce pozyskać zwykłych obywateli… Wiadomo, że nie kwapi się do rozliczania tragicznych skutków „pandemii” czy wywołanego przez lockdown kryzysu gospodarki. Nie widać woli racjonalizacji dotychczasowej pomocy dla Ukrainy, akcentowania polskiego interesu narodowego… Na tle bardziej wyważonych opinii w zachodniej i środkowej Europie (co znamienne – z wyjątkiem Niemiec!) nasz nowy premier głosi twardo „dopóki Ukraina walczy, Polska jest bezpieczna”. Czyżby to znaczyło, że premier Polski jest przeciw pokojowemu zakończeniu konfliktu za naszą wschodnią granicą?! Znamienne, że równie bojową postawę wyraża dziś kanclerz Scholz.
ABW, już w nowej edycji, penetruje właśnie niezależne środowiska medyczne, prawnicze i służb mundurowych krytycznych wobec rygorów pandemii oraz przeciwne przymusowi masowych szczepień preparatami mRNA. Nowe kierownictwo MON natomiast właśnie wydało surowe rozporządzenie grożące karą więzienia tym wszystkim, którzy wezwani przez organ poborowy nie stawią się w ciągu 6 godzin…
Żarty na bok… Donald Tusk na czele prounijnej partii PO znalazł się nie przypadkiem. Mamy zatem przed sobą rok upartych prób budowania superpaństwa europejskiego, zdławienia, dobicia pięknej, gaullistowskiej idei Europy Ojczyzn. Oznacza to odebranie wszystkim członkom Wspólnoty – resztek suwerenności. Obecny chaos w państwie polskim temu sprzyja, więc rzecznicy stronnictwa pruskiego nie próżnują.
Tymczasem władze Niemiec, którym D. Tusk obiecał zdyscyplinowanie Polaków, nie mają czasu na tryumfowanie. Borykają się właśnie z jeszcze większą opresją – ogólnokrajowym protestem rolników przeciw polityce „klimatycznej” rządu, która doprowadziła do likwidacji 2/3 gospodarstw rolnych! Niemcy już wiedzą, że na ich kapitulację czekają nowe, lansowane przez Siły Postępu monstra cywilizacyjne, m.in. fabryki mięsa z owadów czy wertykalne (piętrowe, pod dachem) uprawy owoców i zbóż. Władze RFN, gwałtownie tracące społeczne poparcie, właśnie zaakceptowały wszelkie żądania strajkujących, ale zdeterminowani farmerzy licytują wyżej, blokują wielkie miasta, nie odpuszczają. Niemieckich kolegów wspierali, borykający się z podobnymi opresjami polscy rolnicy. Nie tylko ci z granicy ukraińskiej… To może iskra nadziei dla Europy…
Czy bunt za miedzą powstrzyma naszych siewców chaosu?
Nie tracąc nadziei, że zdrowy rozum wśród polityków nie zamarł ze szczętem, ku przestrodze przytoczę cytat słynnego autora horrorów Stephena Kinga „…ale nigdy nie jest tak źle, że nie może być gorzej”. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.