Znany publicysta i działacz społeczny Witold Gadowski – oceniając obecną sytuację Polski jako wyjątkowo dramatyczną – uznał, że dla przetrwania państwa należy przeprowadzić w naszym kraju dwa referenda. Pierwsze z nich – jego zdaniem – powinno dotyczyć lansowanej i groźnej, od ponad roku wiszącej nad nami jak miecz Damoklesa, a zrodzonej na pewno nie w polskiej głowie, koncepcji utworzenia unii Polski z Ukrainą. Zważywszy na żywą wciąż w narodzie pamięć o okrutnym ludobójstwie UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej i zupełny brak skruchy sprawców i ich ideowych spadkobierców po stronie ukraińskiej, jest to idea wprost nie do przyjęcia.
Drugie z proponowanych przez red. Gadowskiego referendów dotyczy wysuwanych przez światowe organizacje żydowskie żądań zwrotu przez państwo polskie mienia (przede wszystkim nieruchomości) żydowskich obywateli II RP, którzy zmarli bezpotomnie. Tu przypomnę, że od wieków w całym cywilizowanym świecie, wzorem regulacji prawa rzymskiego, majątki nieposiadające prawnych dziedziców przejmuje państwo. Otóż Kongres USA ustawą 447 to uniwersalne prawo zakwestionował… i Ameryka domaga się od Polski realizacji tych bezpodstawnych (również na gruncie prawodawstwa USA!) roszczeń. Kolejne polskie rządy głośno mówią „nie”, ale po cichu rokują z szantażystami. Żaden rząd nie chce postawić tej kwestii na forum sejmu, by nie urazić wielkiego sojusznika, choć prosty projekt ustawy czeka w „zamrażarce”. Referendum mogłoby raz na zawsze rozstrzygnąć los tych roszczeń.
Ja dodałbym do tego referendum trzecie – nie mniej ważne, a mogące stanowić inspirację dla całego świata. W centrali globalistów w szwajcarskim Davos obradowała Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) – formalnie biorąc agenda ONZ, ale w istocie gremium finansowane w 8O proc. przez wielkie koncerny farmaceutyczne. Otóż WHO zakończyła właśnie prace nad projektem tzw. Traktatu Pandemicznego. Na mocy owego traktatu od przyszłego roku to właśnie WHO – z uwagi na „ciągłą groźbę wybuchu epidemii chorób zakaźnych” – ma przejąć wszelkie kompetencje związane z organizacją lecznictwa w krajach członkowskich – nadzór nad metodami terapii, listą leków zalecanych i zakazanych (!),
ogłaszaniem epidemii i kontrolą przestrzegania jej rygorów. Oznacza to koniec suwerenności państwa w dziedzinie lecznictwa.
Do tej pory WHO miała prawo zalecać różne rozwiązania krajom członkowskim. W roku 2024 ma już rządzić całą globalną sferą ochrony zdrowia.
Jeśli nie uda się ludziom uczciwym zablokować makiawelicznego pomysłu, globaliści uruchomią pierwsze ministerstwo Rządu Światowego! Spełni się mroczna utopia Klausa Schwaba. Na razie, mimo fatalnych doświadczeń dwóch lat „pandemii”, jakoś nie widać w zachodnich społeczeństwach woli sprzeciwu. Za rok już będzie za późno. Niestety WHO, jako agenda bilionerów z Big Pharmy, umie skutecznie pozyskać rządy świata dla swych celów.
Myślę, że większość rodaków nie chce raz po raz kosztować rygorów „pandemii” i w referendum złowróżbny traktat globalistów odrzuci. Z uwagi na niemałe koszty plebiscytu należy wszystkie trzy kluczowe dla Polaków kwestie zawrzeć w jednym akcie głosowania. Jedno referendum – trzy ważkie pytania. Czas przed wyborami to ostatnia szansa na mobilizację społeczeństwa w obronie zagrożonej wolności. Po wyborach zwycięskie ugrupowanie nie będzie już skłonne pytać Polaków o zdanie. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.