Po optymistycznej aurze wiosennego protestu rolników, lato doprawdy dziwne, choć pogodne, niesie powiew jesiennego smutku.
Podstępnie, jak nocny zbir podchodzi nas inflacja, „planowo” rosną ceny, kopalnie – w kraju śpiącym na węglu – zgodnie z nieubłaganym grafikiem dekarbonizacji zwalniają górników. Polacy mają najdroższy prąd w Europie! Niepokojąco wzbiera napływ nielegalnych przybyszów. Tymczasem większość naszych opozycyjnych publicystów z uporem domaga się… realizacji dwóch wielkich inwestycji, które są Polsce podobno niezbędne, bo uznane zostały przez Kaczyńskiego za kluczowe!
Są nimi – energetyka jądrowa oraz Centralny Port Komunikacyjny – nowoczesny węzeł kolejowo-drogowy z gigalotniskiem towarowym.
Zauważcie Czytelnicy: ilekroć ktoś z pis-opozycji zabiera gromko głos w sprawie budowy elektrowni atomowej – nie jest to specjalista w dziedzinie nauk ścisłych, profesor politechniki, czy choćby absolwent tejże…, czyli znawca tematu. Przypomnę więc po raz enty: nasi najwybitniejsi specjaliści w tej dziedzinie: fizyk atomowy prof. Mirosław Dakowski oraz główny ekspert energetyczny prof. Kazimierz Mielczarski z Politechniki Łódzkiej – obaj są zdecydowanie przeciwni budowaniu w Polsce elektrowni jądrowych!
Nie mamy w kraju złóż uranu, a przede wszystkim – miejsca na składowanie potwornie toksycznych odpadów reakcji jądrowej. Natomiast mamy najbogatsze w Europie złoża węgla!
Nasi zachodni sąsiedzi, znani ze zdrowego rozsądku i praktycznego podejścia likwidują swoje siłownie jądrowe, wracając do węgla (brunatnego, bo taki tylko mają…). Nowych obiektów nie buduje już Francja, ani nawet USA. Japonia natomiast – jeszcze 20 lat temu stawiająca niemal wyłącznie na atom – zamyka siłownie jądrowe i buduje 40 elektrowni węglowych (w kraju bez złóż węgla!).
Wielu naszych publicystów (humanistów) propaguje energetykę atomową, przytaczając dane z różnych źródeł… Czemu jednak ignorują opinie naszych polskich autorytetów - uczonych - praktyków!
A co do CPK… Doprawdy potrzebne jest nowoczesne centrum komunikacyjne, dla wszelkich dziedzin transportu, ale czy akurat takie, jakie chcieliby mieć u nas Chińczycy (oni rzucili myśl) czy Yankesi, pragnący uszczęśliwić nas swą produkcją zbrojeniową?
Pół miesiąca temu na „Banbayu” trafiłem na rozmowę z wieloletnim pilotem lotnictwa wojskowego, założycielem stowarzyszenia „Ruch Naprawy Polski” Romualdem Starosielcem, który pytany o sens CPK zawołał ze zgrozą: monstrualne lotnisko na 3,5 tys. hektarów najcenniejszych gleb centralnej Polski?! Przecież w epoce inwazji niszczącego europejskie rolnictwo Zielonego Ładu – byłoby to samobójstwem dla kraju!
Jak nasi spece od strategii rozwoju mogli zatwierdzić taką lokalizację? Przecież na zachodzie kraju mamy kilkanaście dużych nieczynnych lotnisk posowieckich. A w środkowej części kraju, w pobliżu Warszawy potrzebne jest centrum komunikacyjne, zwłaszcza kolejowe i drogowe z lotniskiem, ale nie z towarowym olbrzymem. To centrum powinno powstać co najmniej 60 km na wschód od obecnej niefortunnej lokalizacji w Baranowie – w okolicach Rembertowa, gdzie ziemie są piaszczyste, nieurodzajne… Gdzie brak sieci dróg i kolei, a bardzo by się zdały, bo w pobliżu mamy największą z podwarszawskich „sypialni”.
Niestety, od ponad ćwierci wieku mamy rządy, wręcz dyktat… absolwentów humanistyki! Za Gomułki i Gierka, gdy budowano rzeczywistą potęgę przemysłową Polski (przyznajmy – depcząc tęsknoty wolnościowe narodu…), wśród decydentów dominowali technokraci, fachowcy od konkretów. Kosztem obniżenia „stopy życiowej” Polaków stworzono 9. potęgę przemysłową świata. W 1979 roku tak właśnie pozycję Polski oceniali zachodni specjaliści… Dlatego dwa lata później wierzyciele wzięli nas na „dietę”… Potem technokratów porwał Zachód. I ster dzierżą humaniści.
PS. Nie przypadkiem tydzień temu zacytowałem sentencję ks. Bozowskiego „Nie ma przypadków, są tylko znaki”. Tamże, w tekście o złowrogim Traktacie IHR miast litery „R” pojawiła się „S”, co znacząco zmieniło sens przesłania odsyłając do łacińskiej transkrypcji skróconej greckiej wersji imienia Jezus. Znakiem tego przekierowując nas do najważniejszego Traktatu, jaki chrześcijanie zawierają z Bogiem (w Polsce począwszy od 966 roku), a to obliguje do prawdy. ©℗
Janusz ŁAWRYNOWICZ
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.