Dziś zapewne wielka fala na Odrze, która tak zdewastowała Dolny Śląsk, zdoła już dużo spokojniej minąć Szczecin, by niebawem wtopić się w zalew. Jeśli tam napotka silny powiew wiatru, może być cofka. Woda, tak czy owak, spłynie, ale zaniechań, które wywołały katastrofę lepiej nie lekceważyć. Bo złe nie śpi.
Dziarski gabinet „demokracji walczącej”, mimo niejednokrotnych ostrzeżeń zza granicy, dał hasło do akcji ratunkowej z dwudniowym opóźnieniem, powodując ofiary w ludziach i wielomiliardowe straty.
Były komendant główny Straży Pożarnej wyraził zdumienie, że obecne szefostwo tejże nie zaalarmowało ogólnopolskiej sieci natychmiast po sygnale o wielkiej fali z zagranicy. Polska bowiem posiada jedną z najlepszych służb pożarniczo-ratowniczych (czwarte miejsce w świecie!). Tymczasem o trzy dni za późno uruchomiono zaledwie kilka. Jednostek lokalnych… Stąd tragedia pierwszych dni walki z żywiołem. I cisną się na usta słowa „cudze chwalicie…”
Natomiast kształtujący – w duchu Zielonego Ładu – naszą gospodarkę wodną zielony tandem aktywistek klimatycznych, które kilka lat temu niestety skutecznie (organizując protest mieszkańców) uniemożliwiły budowę zbiorników retencyjnych w Kotlinie Kłodzkiej, nadal zasiada w rządzie. Myślę, że obie ministerki sprawdziłyby się świetnie przy budowie wałów przeciwpowodziowych, w ramach pokuty za brak wiedzy, czyli nieuctwo.
Dziś potężny aparat śledczy skrupulatnie tropi rozliczne drobniejsze (skutkujące stratami liczonymi nie w miliardach, lecz milionach…) przewiny poprzedników. Co najgorsze „wojujący demokraci” czynią to, bezwstydnie łamiąc prawo, gdyż czują wsparcie władz Unii Europejskiej.
Tymczasem minął pierwszy miesiąc nowego roku szkolnego, niosącego ogromne trudności, w odróżnieniu od klęski powodzi, z premedytacją zaplanowane przez postępowe kierownictwo resortu oświaty. Nie dość, że trwa rewolucja w programach poszczególnych przedmiotów, redukowanie do minimum narodowej historii i literatury, religii, to jeszcze „uwalnia się” młodzież od „nadmiaru” matematyki i przedmiotów ścisłych… oraz zadań domowych. A w zamian ma być obowiązkowy przedmiot „wiedza o zdrowiu”, wprowadzający do szkół seksualizację. Ten model edukacji ma uczynić z młodych Polaków Europejczyków, a może raczej orwellowskich proli, euro-proli…
Trudności w pracy szkół pogłębia decyzja o wprowadzeniu do polskich placówek oświaty dzieci uchodźców z Ukrainy, nawet tych nieznających polskiego… Usprawnieniu adaptacji mają służyć tzw. asystenci międzykulturowi (Ukraińcy dobrze władający polskim). Jak informuje (na portalu WP – parenting) Jolanta Gajęcka – dyrektorka krakowskiej SP nr 2 – owych asystentów jest stanowczo za mało. Ukraińscy rodzice jednak nalegają, by szkoły przyjmowały nawet te dzieci, które nie znają polskiego. Trudno im się dziwić, skoro wykonywanie obowiązku szkolnego jest od niedawna warunkiem otrzymywania socjalu w Polsce. Ale owe dzieci ukraińskie wcale nie palą się do nauki języka Lachów, co też nie dziwi.
Chaos w oświacie podnosi… stawki za korepetycje. W tym roku cena za godzinę prywatnych lekcji matematyki wyższej przekroczyła 100 zł, a w zakresie szkoły podstawowej i średniej – 70 zł.
Kiepski projekt techniczny grozi zawaleniem budynku, czy mostu.
Model oświaty to najważniejszy projekt dla przyszłości – kształtujący elitę narodu, państwa. Ten obecny – kopiujący najgorsze pomysły Zachodu, to wręcz antyprojekt – zamach na przyszłość.
Balcerowiczowska transformacja lat 90. wygnała na zachód ponad 4 mln młodych Polaków, których większość odniosła sukces, właśnie dzięki wiedzy zdobytej w szkołach PRL i wychowaniu w polskim domu. Następną falą byli już słynni hydraulicy.
A dziś… ©℗
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.