To już trzecia z rzędu Wielkanoc w klimacie wymuszonego napięcia, obawy o bliską i dalszą przyszłość. Oby stała się ważnym momentem w procesie budowania wyższej świadomości, na przekór indukowanym nam lękom. Od początku stulecia zbiorową wyobraźnię, emocje ludzi kształtują przede wszystkim media, coraz bardziej tendencyjnie, często świadomie siejąc niepewność, lęk.
Któż z nas nie zna uczucia strachu. To naturalna reakcja na sygnał zagrożenia, uruchamiający stan gotowości do ucieczki przed realną, uświadomioną opresją lub walki z nią. Uczucie pożyteczne, warunkujące przetrwanie – chroniące nasze życie, zdrowie, mienie. Wymuszające ostrożność, uczące sposobów zabezpieczenia i obrony. Natomiast „lęk” dotyczy zagrożeń nieokreślonych, wyolbrzymionych, to stan ducha paraliżujący myślenie i działanie.
„Nie lękajcie się!” apelował do rodaków św. Jan Paweł II.
„Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu” (Mark Twain).
„Tylko nieznane przeraża człowieka. Ale dla tego, kto mu stawia czoło, ono już nie jest nieznane” (Antoine de Saint-Exupery).
„Strach zapukał do drzwi, otworzyła mu odwaga, i nikogo tam nie było” (prymas Stefan Wyszyński).
W trudnych czasach potrzebna jest nam rozwaga i namysł – czyli r o z t r o p n o ś ć. To ten mechanizm w umyśle człowieka, który pomaga dobrać odpowiednie środki do konkretnych celów. W nauczaniu Kościoła katolickiego zajmuje naczelne miejsce w orszaku cnót kardynalnych i jako kluczowa sprawność umysłu ma za zadanie kierować całym postępowaniem człowieka. Stanowi łącznik między umysłem a wolą. Pamięć, zmysł rzeczywistości, umiejętność słuchania rad, domyślność, rozwijają w nas przewidywanie, przezorność i nade wszystko umiejętność odróżniania Dobra od Zła. To potocznie mówiąc prawdziwa – życiowa mądrość (nie tylko wiedza książkowa, oderwana od praktyki).
Ks. prof. Mieczysław Krąpiec określił roztropność jako „doświadczenie przeszłości, czytanie i rozumienie teraźniejszości i liczenie się z konsekwencjami zamierzonych czynów”. Ponadto podkreślał, by nie relegowano polityki ze sfery moralnej, ponieważ jest ona „roztropną realizacją wspólnego dobra, najszlachetniejszą służbą człowiekowi”.
Tymczasem w potocznym życiu wielu myli roztropność z cynicznym cwaniactwem, przebiegłością, ukrytym egoizmem. W chrześcijańskiej etyce jest ona cnotą, a „nie ma cnoty bez miłości”. Jezus, nauczając, sięgał wielokroć po przykłady. Oto dwa tyczące właśnie roztropności. 28. Bo któż z was chcąc zbudować wieżę nie usiądzie wpierw i oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? 29. Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdążył wykończyć, drwiliby z niego… 31. Albo który mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoła temu, który z dwunastoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko i prosi o warunki pokoju”.
Człek zatem redukując lęk i kierując się roztropnością, może powtórzyć za psalmistą: „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Pan jest ze mną”.
Życzę Państwu spokojnych, bezpiecznych i tradycyjnych Świąt Wielkanocnych, w kręgu najbliższych, by wzmocnić siły i nadzieję na ten niełatwy czas. ©℗
Janusz Ławrynowicz
Janusz Ławrynowicz, dziennikarz i publicysta "Kuriera Szczecińskiego".
Autor bloga patrzy na rzeczywistość "pod prąd" i nie poddaje się poprawności politycznej. Komentuje wynaturzenia w polityce i gospodarce.