Czy w firmie przewozowej PKS Gryfice doszło do rękoczynów, których jakoby miał się dopuścić dyrektor ds. logistyki transportu? Jeden z kierowców, 69-letni Lech Kempkiewicz, oskarżył swojego szefa, że ten zaatakował go fizycznie, kiedy zjechał z trasy. Kierowca twierdzi, że dyrektor uderzył go w głowę, w wyniku czego upadł na ziemię. W efekcie doznał urazu głowy i nogi. Dyrektor zaprzecza i twierdzi, że pracownik zaaranżował sytuację, by wrobić go w pobicie.
– To był czwartek, byłem u dyrektora na rozmowie – relacjonuje Lech Kempkiewicz. – Powiedziałem mu, że nie wytrzymuję na tej trudnej trasie, żeby mi dał lżejszą linię, bo ta, a chodzi o przewozy szkolne w gminie Brojce, była dla mnie za ciężka ze względu na złą jakość dróg w tym rejonie. W czwartek odebrałem wyniki badań lekarskich. Po skończonym kursie koło 17 pojechałem zdać autobus, dowód rejestracyjny i kluczyki. Chciałem zatankować do pełnego zbiornika. Ochroniarz powiedział, bym odstawił autobus na plac. Była ze mną żona. Raptem pojawił się dyrektor – roztrzęsiony i blady – pan Sebastian Dziewguć. Pokazałem mu zwolnienie i
... Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 02-04-2019