Rozmowa z Krzysztofem T. Dąbrowskim, pisarzem, scenarzystą, aktorem amatorem.
- Twoje teksty ukazują się zarówno w Polsce, jak i za granicą. Czytane są m.in. w USA, Hiszpanii czy Niemczech. Czy możesz zdradzić, w jaki sposób docierasz do tak szerokiego grona czytelników?
- Chciałem sprawdzić, czy rzeczy uważane za niemożliwe są jednak możliwe. Jako niepoprawny optymista postanowiłem udowodnić niedowiarkom, że jak się trochę ruszy głową, to da się wiele zdziałać. Kiedyś, nie mając pieniędzy, wymyśliłem, że dobrym sposobem na zdobycie tłumaczeń jest współpraca na zasadzie wzajemnej korzyści. U mnie była to satysfakcja z kolejnych publikacji za granicą, a tłumaczki mogły wpisać do CV publikacje w zagranicznej prasie. Nie jest to łatwe, bo i trzeba znaleźć kogoś, kto jest solidny i ukierunkowany na taką ścieżkę zawodową, i musi być na odpowiednim etapie jej kreowania. Ale jak się czegoś bardzo pragnie, to się w końcu uda. Wierząc w możliwość dokonania niemożliwego, udało mi się w ten sposób zawojować słowackiego „Playboya", gdzie w jednym z numerów opublikowano mi
...