Ludzi bezdomnych, pogubionych życiowo - przesiadujących pod sklepami, na dworcach, na ławeczkach z reguły omija się szerokim łukiem. Zagonieni, pochłonięci własnymi problemami, rzadko zastanawiamy się, co sprawiło, że znaleźli się w tym miejscu. Nie tylko w wymiarze fizycznym, ale i duchowym. Reporter „Kuriera” przysiadł w Nowogardzie obok bezdomnego, na dodatek niepełnosprawnego Artura i Janusza, który też większość czasu spędza w takich miejscach. Chcieliśmy się dowiedzieć, jak sobie radzą, czy ktoś im pomaga, jak to się stało, że znaleźli się w tym miejscu na życiowej drodze.
Jak to jest być bezdomnym w Nowogardzie, pytam Artura Konopackiego, niepełnosprawnego 40-latka.
- Jesteśmy w tym mieście, ale nie robimy nikomu krzywdy. A ja zastanawiam się co roku, czy będzie to ostatnia moja zima. Dostałem szansę od życia w postaci mieszkania socjalnego z gminy, ale niestety pogubiłem się życiowo i dziś wylądowałem na ulicy. Nie mam mieszkania, nie mam jasnych perspektyw, a ta torba to wszystko co mam, śpię tam, gdzie się da - opowiada pan Artur i przez chwilę zastanawia się...
...