Z Patrycją Markowską rozmawia Monika Gapińska
- Czy z twoim temperamentem trudno było „wyhamować" i zostać w domu z uwagi na pandemię?
- Przyznam, że na początku cieszyło mnie to spowolnienie. Kalendarz po raz pierwszy od dawna był pusty, a ja miałam dużo czasu dla rodziny. Ostatnio miałam bardzo intensywny czas zawodowy. Nagrywałam płytę „Droga" z tatą, później przyszedł czas promocji i koncertowania. Niedawno przeprowadziliśmy się do domku z ogródkiem i cieszyłam się, że w końcu mam czas pogrzebać w ziemi czy chociażby nauczyć się gotować. Dużo czytam, gram na ukulele. Teraz jednak obecna sytuacja rodzi we mnie ogromny niepokój. Po pierwsze, lęk o bliskich. Doskwiera mi to, że nie widuję się z rodzicami. Nasze cotygodniowe obiady dawały mi dużo siły. Było zawsze dużo śmiechu i pięknej rockandrollowej energii. Poza tym martwię się o moją piętnastoosobową ekipę koncertową, bo nie wiem, ile ta sytuacja potrwa. Do tego usycham bez koncertów. One zawsze trzymały mnie w tym zawodzie i były dla mnie jak tlen. Teraz na wiosnę ruszalibyśmy właśnie w trasę.
- Twoja nowa piosenka „Niepoprawna” sprawia, że ma się ochotę wyjść z „letargu kwarantanny domowej” ...
...