Pokrzywdzony sam się nadział na nóż? Z przebiegu poniedziałkowej (9 września) rozprawy wynika, że czterokrotnie.
Leszek W. był tego dnia pijany - wypił przynajmniej dziesięć piw. Mimo to dość szczegółowo opowiedział sądowi to, co się stało 5 lutego. Wiesław W., który wypił jeszcze więcej, też doskonale pamięta tamten dzień. Problem w tym, że choć obaj uczestniczyli w tym samym zdarzeniu, ich wersje są diametralnie od siebie różne.
Wczoraj w szczecińskim sądzie rozpoczął się proces Leszka W. z Dębna. Prokurator uważa, że zadał Wiesławowi W. cztery ciosy nożem: w brzuch, plecy i klatkę piersiową. Oskarżony nie przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Zapewnia, że nie chciał nikogo zabić. A nóż był tylko dla postrachu.
Ale Wiesław ma rany na ciele. Składający wyjaśnienia tłumaczy to tym, że jego kolega sam się na nóż nadział. Zanim jednak opowiedział, jak do tego doszło, streścił, co się działo chwilę przed wypadkiem.
- Wyszedłem z domu po kartę do telefonu - twierdzi. - Nie było mnie około pół godziny. Kiedy wracałem, już na schodach usłyszałem krzyki mojej konkubiny. Jak wszedłem
...Autor: Leszek Wójcik
Fot. Robert Stachnik (arch.)