Rodzina mężczyzny, który wypoczywał w kołobrzeskim ośrodku „Posejdon", a zmarł w ubiegłą niedzielę w Koszalinie, uważa, że za jego śmierć nie odpowiada zakażenie koronawirusem, a niewłaściwa opieka, która spowodowała odwodnienie organizmu.
Kołobrzeski ośrodek „Posejdon" nadal pozostaje zamknięty. 200 przebywających tam jeszcze w ubiegłym tygodniu kuracjuszy jest w izolatoriach. Na kwarantannach domowych przebywa także 50 zatrudnionych w nim pracowników. Ich rodziny również są odizolowane.
To wynik wykrycia koronawirusa u jednego z kuracjuszy, który zmarł w minioną niedzielę w koszalińskim szpitalu. 82-letni mężczyzna w ośrodku przebywał przez dwa tygodnie. W piątek zgłosił się do pracującego tam lekarza. Ten, podejrzewając zapalenie płuc, wysłał go na badanie RTG do kołobrzeskiego szpitala. Pacjentowi wykonano szybki test na COVID-19, który dał wynik pozytywny. Drugi test także
...