Bardzo chorowitym człowiekiem jest główny oskarżony w tzw. procesie notariuszy, czyli Robert M. Potężnie zbudowany mężczyzna, bywalec siłowni ma pecha, że choroba, która wszak nie wybiera, najczęściej łapie go w chwili, gdy ma się odbywać proces czterech notariuszy i siedmiu oszustów, którzy korzystali z usług ich kancelarii. M. już po raz szósty przedłożył sądowi zwolnienie lekarskie i sprawa w lipcowym terminie spadła z wokandy. Kolejna rozprawa w poniedziałek i wypada mieć nadzieję, że M. się pojawi i będzie odpowiadał na pytania swojego adwokata, o co tak bardzo zabiega.
Robert M. ma inny prawomocny wyrok nakazujący mu oddać 100 tys. zł oszukanej przez niego kobiecie. Jak na razie nie kwapi się ze zwrotem pieniędzy, więc niewiasta wystąpiła do sądu, by ten go do tego przymusił. Dług musi spłacić z siedzącym już za kratkami innym oskarżonym Dariuszem S., który do sądu przybywa w asyście policji.
14 lat dla notariusz
Niedawno poznański sąd skazał na 14 lat więzienia notariusz Violettę D., która współpracowała z oszustami wyłudzającymi od ludzi mieszkania.
...