Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Zacząłem rozumieć, co przeżyła moja babcia

Data publikacji: 17 marca 2019 r. 10:55
Ostatnia aktualizacja: 18 marca 2019 r. 11:13
Zacząłem rozumieć, co przeżyła moja babcia
 

Rozmowa z Michałem Szyksznianem, ilustratorem, wnukiem Danuty Szyksznian-Ossowskiej, ps. Sarenka, wileńskiej łączniczki Armii Krajowej więzionej podczas wojny przez sowiecką bezpiekę. M. Szyksznian wraz z babcią wystąpił w filmie dokumentalnym „Milczące pokolenie” Pawła Domańskiego i Marcina Majerskiego.

 – Kiedy zorientowałeś się, że twoja babcia nie jest zwyczajną osobą?

– Przełomem było pierwsze spotkanie z Pawłem Domańskim. Nie doszłoby do niego, gdybym nie zobaczył na Facebooku pierwszych informacji o planowanym filmie. Paweł i Marcin napisali, że pani Danusia adoptowała ich jak wnuków. Wzruszyło mnie to, że w końcu pojawiły się wnuki, które mogą jej ofiarować coś, czego nie potrafią pozostałe wnuki. Podziękowałem im i napisałem, że mają szansę zrobić dobrą rzecz, mogą zaprosić do patriotyzmu osoby, które wcześniej nie czuły się zaproszone. Niektórzy dystansują się od patriotyzmu, bo uważają, że polską flagę zawłaszczyły środowiska, z którymi oni nie chcieliby się identyfikować. Ale może nie jest tak, że niektórzy zawłaszczyli flagę, tylko po prostu wypuściliśmy ją z rąk. Wystarczy ją podnieść. Podczas spotkania Paweł zapytał mnie, czy wiem, jak wyjątkowa jest moja babcia. Odparłem, że nie wiem.

– Czyli do tego momentu historia niespecjalnie cię interesowała?

– Nie. Co prawda sięgnąłem po wspomnienia babci w liceum, ale ta lektura dawno mi się rozmyła. Dopiero teraz z wypiekami na twarzy czytałem „Wileńską łączniczkę AK”, wywiad rzekę, jaki zrobiła Magdalena Semczyszyn z IPN-u. Paweł poprosił, żebym czytał tylko do połowy, czyli do momentu aresztowania, bo zamierza mnie zabrać do Wilna, czyli do miejsca, w którym wszystko się rozgrywało, i chciałby, żebym pojechał tam ze świeżą głową. Tam była kręcona część scen do filmu.

– Opowiedz więcej o tej wyprawie.

– Ten pobyt wywołał we mnie uczucia, których się nie spodziewałem. Najpierw pojechaliśmy do Ponar, które teraz są dzielnicą Wilna, a w czasie wojny były podwileńską miejscowością, w której Niemcy dokonali największej rzezi ludzi na Kresach Wschodnich. Na tym masowym grobie rośnie teraz pusty, głuchy las. Na tablicy ponarskiej zobaczyłem nazwisko Henryka Pilścia, człowieka, który zginął, nie mając jeszcze 18 lat i był pierwszą miłością babci. Poczułem, że wychodzę ze swojej bańki… Na cmentarzu zobaczyłem grób prababci Stefanii. Miałem łzy w oczach, czego zupełnie się po sobie nie spodziewałem. Jestem niewierzący, ale miałem poczucie winy, że ten grób wygląda jak wygląda, bo od tak dawna Stefanii nie odwiedzał nikt z rodziny.

...
Zawartość dostępna dla Czytelników eKuriera
Pozostało jeszcze 83% treści.

Pełna treść artykułu dostępna po zakupie
eKuriera
z dnia 15-03-2019

 

Rozmawiał Alan Sasinowski
Fot. Błażej Grabka/Mavision.net.pl
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA