Galopująca inflacja, marginalizacja samorządów i obciążanie gmin dodatkowymi, kosztownymi zadaniami - od kilku miesięcy ze szczecińskiego magistratu płyną sygnały opisujące, w jakich okolicznościach powstawał projekt przyszłorocznego budżetu miasta. Radni omawiają dokument podczas merytorycznych komisji, ostateczne głosowanie planowane jest na najbliższej sesji. Już teraz jednak wiadomo, że trzeba zaciskać pasa i nie ma mowy o jakichkolwiek większych inwestycjach.
- Budżet Szczecina na rok 2023 będzie tak naprawdę budżetem rozliczeń i kontynuacji - tłumaczy Michał Przepiera, zastępca prezydenta miasta odpowiedzialny m.in. za sferę inwestycji i zarządzanie projektami. - Nie planujemy większych inwestycji, bo w obecnych warunkach jest to po prostu niemożliwe. Porównując kwoty na inwestycje, cofamy się tak naprawdę do wydatków na poziomie roku 2015.
Wielkie inwestycje w jednej trzeciej finansowane są ze środków unijnych lub źródeł rządowych, w jednej trzeciej ze środków własnych i w jednej trzeciej z kredytów. Proporcje mogą się nieco różnić przy poszczególnych zadaniach, ale nie mogą
...