Mocno podrożały niektóre usługi fryzjerskie i kosmetyczne. - Proszę iść do spożywczego i zobaczyć, jak tam rosną ceny - fryzjerka z salonu w szczecińskiej galerii handlowej odsyła mnie do marketu. Jednak to nie tylko wszechobecna drożyzna wpływa na zmianę cenników, ale konieczność odrobienia strat poniesionych w czasie długiego zamknięcia salonów.
Branża beauty wychodzi na prostą, choć łatwo nie było. Tegoroczny lockdown trwał niemal siedem tygodni - od 1 kwietnia do 17 maja. Salony zostały otwarte 18 maja i niektóre od razu przystąpiły do pracy ze zmienionymi cenami. Część zdecydowała się na podwyżki w pierwszych dniach czerwca, inni zrobili to z początkiem lipca. Dziś nie ma więc salonu piękności, w którym obowiązywałby cennik sprzed kwietniowego zamknięcia - ceny podnieśli wszyscy.
- Wcześniej damskie strzyżenie z modelowaniem włosów kosztowało u nas 90 złotych, teraz kasujemy klientki po 120 - mówi fryzjerka z sieci salonów obecnych głównie w centrach handlowych. - Ale u nas i tak jest tanio, bo nie uzależniamy ceny od długości włosów. Tak samo płaci zarówno pani z krótką, jak
...