Helena i Jan nie korzystali z zaproszeń na żadne pokazy handlowe, nawet przestrzegali przed nimi teściową. Wiadomo, jak się kończy wciskanie starszym ludziom tych wszystkich drogich garnków i innych niepotrzebnych rzeczy. Dasz się naciągnąć, a potem kredyty, nerwy, nieprzespane noce. Poszli tylko ten jeden raz.
Przede wszystkich trzeba zacząć od tego, że nie chodziło o żaden pokaz, tylko o pomoc. A konkretnie o pomoc hotelom. Ze trzy razy dzwonili w tej sprawie do męża. Mąż nawet pytał: „Co pani tak się dobija?". A potem przyszedł SMS: „Panie Janie, jesteśmy niezmiernie wdzięczni za solidaryzowanie się z nami w tych ciężkich czasach. W ramach podziękowań przygotowałam specjalnie dla pana podwójny voucher do wybranego hotelu, który uczestniczy w akcji rewitalizacji polskich hoteli. Z wyrazami szacunku…". I zapraszają po odbiór.
- Pomyśleliśmy: trzeba sobie pomagać w tych okropnych czasach. Wiadomo, teraz hotelarze i gastronomia mają najtrudniej - mówi pani Helena. - Poszliśmy. Przyjęto nas super. W sali siedzieli przeważnie starsi ludzie, my, ciut po
...