Z fotoreporterem Chrisem NIEDENTHALEM rozmawiała Magdalena KLYTA
- Spotykamy się przy okazji wernisażu pana prac w Filharmonii Szczecińskiej. Od razu nasuwa się pytanie, czy miał pan okazję fotografować Szczecin?
- Właściwie minimalnie fotografowałem Szczecin. Kiedyś byłem w stoczni, jak jeszcze była w dobrym stanie w latach 90. Odwiedzałem Szczecin także w latach 70., gdyż mieszka tutaj rodzina mojej żony. W moim najnowszym albumie fotograficznym zatytułowanym „Na freelansie. Polska lat 70." znalazło się kilka czarno-białych zdjęć Szczecina.
- Fotografował pan nie tylko szczecińską stocznię, ale także gdańską w czasie protestów jako w zasadzie jedyny zagraniczny fotograf. Jak panu się udało zdobyć takie zaufanie stoczniowców?
- Razem z angielskim dziennikarzem dotarliśmy do stoczni drugiego dnia protestu. Protestujący nie chcieli nas wpuścić, bali się. W końcu powiedziałem: „Słuchajcie, niech świat się dowie, co się dzieje, jeśli mnie się boicie, to wpuścicie chociaż dziennikarza". Po jakimś czasie wrócili i powiedzieli: „No dobra, niech dziennikarz wchodzi", a ja tak
...