To, co się zdarzyło na stadionie Parken, poruszyło świat. Bo elektroniczne media, jeśli chcą, mogą być wszędzie i pokazać wszystko. Mogą, ale czy powinny? - zapytało wówczas wielu z oburzeniem.
Tacy, co mieli wątpliwości - niektórzy piłkarscy działacze (np. Zbigniew Boniek) oraz cała UEFA i wszyscy (bogato) żyjący z futbolu - uznani zostali za potwory, które lekce sobie ważą ludzkie życie, dbając tylko, by show mógł trwać.
Wzmożenie moralne opanowało studia telewizyjne i radiowe, zalało sieć i wylało się z komentarzy. Wielu stało się nagle głosicielami tezy, że piekło to nie my - jak pisał Sartre - ale media, które „pokazują".
43. minuta
Wszechobecność mediów i kamer na ogół nam nie przeszkadza, przeciwnie, uważana jest za coś naturalnego, nawet wskazanego. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w tym wypadku zalała nas po prostu fala hipokryzji, więcej mówiąca o nas samych niż o skali problemu, jakim jest wszechobecność kamer.
Ale bomba wybuchła z takim hukiem, że postanowiliśmy zrobić większy.
Mecz mistrzostw Europy Dania - Finlandia nie zapowiadał się na
...