Rozmowa z Grzegorzem Latą, który na mistrzostwach świata w piłce nożnej w 1974 roku zdobył tytuł króla strzelców
- Wiele lat temu, podczas Festiwalu Gwiazd Sportu w Dziwnowie, odsłaniał pan replikę swojego medalu. Teraz przebywa pan tu jako gość imprezy. Polubił pan tę miejscowość?
- Mija już dwadzieścia lat, jak tu przyjeżdżam, a od 15 lat moją rezydencją jest domek - zawsze numer jeden - u Małgorzaty i Jarka Kapitanów w Dziwnowie. Namieszkałem się już w hotelach, więc wolę w takim domku, gdzie jest małe patio, stoliczek, gdzie zrobi się drobne śniadanko. Blisko do plaży, dwa kroki. To jest właśnie ten relaks.
- Na festiwalu jest pan rozpoznawalny. Wielu wczasowiczów prosi o autograf i wspólne zdjęcie. Nie jest to męczące?
- Co roku przywożę do Dziwnowa ok. 200 swoich zdjęć, na odwrocie których są wypisane moje osiągnięcia jako piłkarza. Data urodzenia, medale i inne osiągnięcia, łącznie z tym, że byłem prezesem PZPN. Cieszy mnie to, że podchodzą do wspólnego zdjęcia nie tylko starsi, którzy mnie pamiętają, ale także młodsi. Jest takie powiedzenie: nieważne co o tobie mówią,
...