Gdy na początku października tego roku na szczecińskiej Łasztowni postawiono instalację przedstawiającą - w powiększeniu - kultową konserwę, produkowaną przed laty przez Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich „Gryf", jej twórcy nie spodziewali się, że wzbudzi tyle emocji. Chodzi oczywiście o „Paprykarz szczeciński". Wielka puszka u wielu wywołuje uśmiech, u niektórych - niesmak. Pomysłodawcy przekonują, że nie jest to (i nie miało być) dzieło sztuki. Zamiarem było pokazanie elementu historii miasta, od dawna promującego je w całym kraju.
„Paprykarz szczeciński" mieszkańcy Szczecina poznali w 1968 r. Konserwa powoli zyskiwała akceptację konsumentów, niekoniecznie z powodu ubogiego rynku artykułów spożywczych. Była obecna w plecakach turystów, w diecie studentów, stała się popularną przekąską kanapkową w domach i na przyjęciach. Coraz bardziej uprzemysłowiona produkcja pozwoliła na lokowanie „Paprykarza szczecińskiego" na półkach wszystkich sklepów w Polsce, a później również w innych krajach.
Skąd się wzięła ta popularność? Ówczesne PPDiUR
...