Biegło jej się dobrze. Tak jak zwykle pokonała codzienną dawkę 10 kilometrów, ale gdy dotarła do końca trasy, poczuła się słabo. Pomyślała, że pewnie dopadła ją grypa. Pomyślała o tym, że musi szybko wypić gorącą herbatę z miodem, którą zawsze w takich sytuacjach z powodzeniem jako skuteczne lekarstwo stosowała.
I tak zrobiła, ale zamiast poprawy zaczęła czuć się coraz gorzej. Dusiło ją w gardle, czuła się słabo, trochę bolały ją plecy. Ale nawet przez moment nie pomyślała, że zaraziła się koronawirusem. Lekarz w przychodni postanowił jednak to sprawdzić. Dzień po pobraniu wymazu przeżyła, jak mówi, szok. Okazało się, że złapała wirusa.
Pierwsze dni były koszmarne. - Byłam tak słaba, że potrafiłam spać piętnaście godzin na dobę. Straciłam smak i węch, a przejście z pokoju do pokoju albo do łazienki sprawiało, że nie mogłam złapać oddechu. Po paru metrach zatrzymywałam się, żeby odpocząć. Nie byłam w stanie przeczytać nawet jednej linijki książki, a one są moją codzienną pasją od lat. Ale to jeszcze mało, bo zauważyłam, że zapominam słów, nie jestem wręcz w stanie skoncentrować się
...