W sobotę o g. 12 na dziedzińcu kamienicy przy ul. św. Wojciecha 1 Muzeum Historii Polskiego Szczecina pokaże wystawę poświęconą wydarzeniom z 15 lipca 1945, gdy szczecinianie chcieli uczcić polskość miasta bez oglądania się na Sowietów. Według Wojciecha Lizaka, właściciela muzeum, 15 lipca bardziej nadaje się dzień urodzin miasta niż inne daty.
– Szczecin jeszcze się nie dorobił takiego święta, które miałoby jeszcze i wyraźną aksjologię, semantycznie nie budziłoby wątpliwości i logicznie byłoby osadzone w polskiej historii miasta. Za komuny lansowano wyzwolenie miasta, czyli zajęcie przez wojska sowieckie 26 kwietnia 1945 r. Zastąpiono je urodzinami Szczecina – mówi W. Lizak. – Tak jedno, jak i drugie niespecjalnie nadaje się na dzień świąteczny. Symbolizują one potęgę Związku Sowieckiego, który mógł dowolnie ukształtować mapę Europy Wschodniej i są swoistym aktem lennym wobec niego: dał nam Szczecin, a my jesteśmy mu dozgonnie wdzięczni.
Ostateczne przekazanie władzy polskiej administracji 5 lipca 1945 roku, argumentuje antykwariusz, było decyzją Sowietów. Polacy nie byli partnerami. Przyszło im wysłuchiwać silniejszego.
– Dlatego zorganizowali święto 15 lipca 1945 roku – dodaje W. Lizak. – Najpierw odbyła się msza na schodach Urzędu Miasta. Główne uroczystości zostały zorganizowane na placu Grunwaldzkim, który tego dnia tak właśnie nazwano. Ksiądz odprawiał egzekwie, wypędzając germańskiego ducha. Polacy byli gospodarzami tego wydarzenia. Sowieci występowali w charakterze zaproszonych gości. Nie było już widać zależności wasalnych, a próbę zaznaczenia, kto jest gospodarzem w mieście. Polacy w ten sposób próbowali wybić się na niepodległość. Dlatego też Polacy rozdzielili akt 5 lipca od obchodów z 15 lipca. Tak jak się rozdziela sacrum od profanum.
...