To był dzień jakich wiele w ich życiu. Spotkali się pod sklepem na wsi niedaleko Choszczna. Czas upływał im spokojnie, na spożywaniu alkoholu. Po jakimś czasie jeden z mężczyzn zaproponował przeniesienie do pobliskiej wsi, do popularnego w okolicy baru „U Józka" zwanego także „U rybaka". Tam, oprócz dalszego spożywania alkoholu, zjedli też obiad. Wtedy jeden z mężczyzn zobaczył w lokalu znajomego, który rzekomo był mu winien pieniądze. Tak rozpoczęła się historia zakończona morderstwem, kanibalizmem i utopieniem ciała ofiary. Tyle tylko że w tej sprawie niewiele jest konkretów. A Robert M., który zobaczył w lokalu swojego dłużnika, został właśnie skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
Niejasności, śmierć mordercy i podsłuchy
Nie wiadomo nawet, kiedy doszło do zbrodni. W toku postępowania ustalono jedynie, że zdarzenie miało miejsce „pomiędzy lipcem a październikiem 2002 r.". Nieznana jest tożsamość ofiary - mimo upływu 19 lat w okolicy nikt nie zgłosił zaginięcia, które pasowałoby do ustaleń śledczych. Co więcej - nie ma nawet ciała. Podobno po odcięciu jego
...