- Doczekaliśmy się. Mamy nadzieję, że sprawiedliwość w końcu zatriumfuje - tak Tomasz Kartanowicz, ojciec małej Julii, zareagował na zakończenie postępowania przez prokuraturę w sprawie nierozliczenia się Fundacji Pogotowie Teatralne z pieniędzy zebranych na leczenie chorych dzieci. Akt oskarżenia trafił już do szczecińskiego sądu.
Sprawa, o której mowa, nie jest powszechnie znana w Szczecinie. Umknęła opinii publicznej, bo zdominowały ją inne doniesienia dotyczące Pogotowia Teatralnego. A przecież, jak przyznają nasi rozmówcy, to w jaki sposób przedstawiciele Fundacji potraktowali chore dzieci, szokuje najbardziej. Bardziej niż wyłudzenie publicznych pieniędzy czy groźby karalne wobec zeznających przeciwko nim świadków w licznych procesach.
Przypomnijmy, że Pogotowie Teatralne powstało w 1998 r. - utworzyli je szczecińscy aktorzy. Powstał wtedy mobilny teatr dla najmłodszych odwiedzający ze swoimi spektaklami dzieci w przedszkolach i szkołach w całym regionie. Artyści grali też dla małych pacjentów zachodniopomorskich szpitali i hospicjów. Pieniądze na swoją działalność uzyskali z
...