Człowiek, który zalega 300 tys. alimentów swojej córce, domaga się od przedsiębiorcy 145 tys. zł kary za to, że ten nie wydał na czas świadectwa pracy swojej pracownicy. Powołuje się przy tym na zapisy konstytucji, które sam łamie od wielu lat, uchylając się od obowiązku alimentacyjnego. Twierdzi, że nie ma pracy i dochodów, więc alimentów płacić nie może. Komornicy są bezsilni, a Temida bardzo pobłażliwa, gdyż zamieniła mu karę odbywania więzienia na „obrączki" na nogach.
Mariusz K. nadal nie płaci alimentów, ale prowadzi działalność - jak sam to określa - w „ramach umowy stałego zlecenia i umocowania (pełnomocnictwa) specyficznego". Tym razem żąda od swojej ofiary 145 tys. zł.
Krystyna B. pracowała od kilku lat na jednej ze stacji benzynowych znanej sieci w Szczecinie. 31 sierpnia br. zadzwoniła do swojej szefowej i zakomunikowała jej, że odchodzi z pracy… jutro. Wypowiedzenie na piśmie złożyła następnego dnia i już do pracy nie przyszła. Ponieważ na stacji panowała od lat zasada, że wypłaty odbywają się 10 każdego miesiąca (pracownicy nie chcieli przelewów
...