Z artystycznymi duszami ze Szczecina kucharzem Grzegorzem WOCIALEM i śpiewakiem operowym Bartoszem WOCIALEM rozmawia Magdalena KLYTA
- Kto w kim zaszczepił pasję do teatru i muzyki?
Grzegorz: - Patrząc po PESEL-u, to ja (śmiech). Zawsze miałem szerokie zainteresowania, ale skupiały się one głównie na teatrze, muzyce, recytacji. Jako młody chłopak często brałem udział w konkursach recytatorskich, a przez wiele lat grałem w teatrze amatorskim w Zielonej Górze, a w lokalnym radiu Zachód, jako jedyny nieprofesjonalny lektor czytałem radiową książkę poetycką.
- Dlaczego nie poszedł pan tą drogą? Szkoła teatralna? Profesjonalny teatr?
Grzegorz: - Tak się życie ułożyło. Pochłonęła mnie praca w korporacji, założyłem rodzinę i ścieżki zmieniły swój kierunek, ale ja się nie zmieniłem i w sercu cały czas grała mi sztuka. Być może to sprawiło, że z łatwością dostrzegłem podobne inklinacje u starszego syna, a on już jako 7-latek stanął do pierwszego konkursu recytatorskiego.
- Co pan wtedy pomyślał?
Grzegorz: - Że to wspaniałe, że życie zatoczyło takie koło.
- Ale to właśnie wtedy dla
...