Choć to proces poszlakowy, a zbrodnia dokonano w ustronnym miejscu nad jeziorem, to jednak zeznania świadków prawdopodobnie będą miały znaczenie. Potwierdził to już pierwszy z nich, Franciszek B. Mężczyzna nie ma złudzeń, że w 2002 r. zginął człowiek. Wierzy też, że zabójcy go… zjedli.
Mężczyzna nie był bezpośrednim świadkiem morderstwa, ale miał wczoraj w Sądzie Okręgowym w Szczecinie sporo do powiedzenia w tej sprawie. 70-letni emeryt jest sąsiadem jednego z oskarżonych, Rafała O. Okazuje się, że ten wielokrotnie opowiadał mu o tym, co się wydarzyło nad jeziorem Osiek.
Co opowiadał Rafał O.? Że było ich pięciu. Że spotkali nieznajomego w barze i że tarpanem wywieźli go do lasu. Tam Zbigniew B. razem z Robertem M. zarżnęli porwanego nożem, a następnie jego kawałki upiekli na ognisku i zjedli.
Podobno O. nie chciał jeść tego człowieka, ale Zbigniew B. zagroził, że jak nie zje, to skończy jak tamten.
- Początkowo mu nie wierzyłem - przyznał Franciszek B. - Myślałem, że to pijackie zwidy. Ale on wciąż do tego wracał. Jak wypił wódkę, to płakał. Na kolanach przysięgał, na Boga i
...