Cudem przeżył atak: przyjął trzy ciosy nożem, a 21-centymetrowe ostrze zatrzymało się zaledwie 2 milimetry od jego serca. „Czuję wściekłość i jestem zażenowany, że bandyta, który usiłował mnie zabić, cieszy się wolnością - nawet go nie upilnowali. Obawiam się nie tylko o życie swoje i mojej rodziny. Ta bestia to chodzące zagrożenie. Z polskim systemem prawnym jest źle, skoro za zbiegłym zwyrodnialcem nawet nie wydano listu gończego" - mówi Paweł Stępień, były ochroniarz Hali Odra w Szczecinie.

Od dwóch tygodni nieuchwytny pozostaje Yehor S. - zbieg z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Łobżenicy (pow. Piła). Gdzie został skierowany przez sąd. Bo w Szczecinie - przed rokiem, w nocy z 1 na 2 czerwca - omal nie zabił człowieka.

- Interweniowałem w sprawie grupy agresywnych chuliganów z Ukrainy. Trzy razy wyprowadzałem ich z koncertu w Hali Odra. Jeden z nich zaszedł mnie od tyłu. Nawet go nie widziałem. Zaczął dźgać z boku. Pierwszy cios wyprowadził w prawy bark, tuż przy aorcie.