Mężczyzna przeniósł się do kobiety. W swoim mieszkaniu pozostawił zamkniętego psa z kotem. Zwierzęta umierały powoli: bez dostępu do jedzenia, nawet wody. Przeżyły dzięki nieobojętności sąsiadów, którzy na ratunek bezbronnym i opuszczonym maluchom wezwali Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
Dramat zwierząt rozgrywał się od dłuższego czasu w jednym z mieszkań przy ul. Golisza w Szczecinie.
- Zostaliśmy powiadomieni, że mężczyzna opuścił mieszkanie, pozostawiając w nim zamknięte domowe zwierzęta: psa i kota - wspomina Marlena Sobczak ze szczecińskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Bardzo niepojący sygnał, więc - jak każdy, przekazywany nam nawet anonimowo - postanowiliśmy niezwłocznie sprawdzić.
Mężczyzna wcześniej korzystał z pomocy TOZ. Otrzymywał karmę dla swej kotki. Podobne wsparcie uzyskałby również dla swej suni, jednak nigdy o niej nie wspominał. Inspektorki TOZ dobrze zapamiętały tę dość wyjątkową sprawę, bo dotyczyła wsparcia w opiece nad zwierzęciem osoby niewidomej.
- Gdy skontaktowaliśmy się telefonicznie z tym mężczyzną, zaprzeczył oskarżeniom
...