Rozmowa z doktorem Michałem Siedziako, politologiem ze szczecińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, autorem książki „Bez wyboru. Głosowania do Sejmu PRL 1952 - 1989",
- 4 czerwca 1989 roku Polacy nie obalili komunizmu, a jedynie dowiedzieli się o jego śmierci. Tak stawia sprawę Robert Krasowski w eseju „Po południu. Upadek elit solidarnościowych". Zgadza się pan z tą opinią?
- Można by to tak ująć. Pamiętajmy natomiast, że nie ma jednego dnia czy jednego wydarzenia, po którym stwierdzilibyśmy, że komunizmu w Polsce już nie ma. Demontaż systemu następował stopniowo. Wybory 4 czerwca były jednak niezwykle ważne, bo tego dnia rządzący Polską komuniści - choć z komunizmem mieli już niewiele wspólnego, byli to po prostu autokraci ideologicznie uzasadniający swoje rządy - dostali od Polaków wiadomość, że mogą już zacząć się pakować. To pakowanie trwało jeszcze pewien czas. Bon mot Joanny Szczepkowskiej, że „4 czerwca w Polsce skończył się komunizm", był zgrabny, ale nieprawdziwy. Powołanie rządu Tadeusza Mazowieckiego poprzedziło objęcie przez Jaruzelskiego fotela
...