Nie pomagają znaki drogowe i sąsiedzkie apele. W efekcie nie ma jak odebrać śmieci. Ulica nosząca imię Xawerego Dunikowskiego w Szczecinie jest nietypowa. Biegnie od al. Powstańców Wielkopolskich i pnie się ku skarpie z torami kolejowymi. Po drodze rozwidla się na dwie ulice o tej samej nazwie. Przy jednej stoją budynki kilkupiętrowe, a przy drugiej wieżowce. Problem jest przy wieżowcach. I ponoć nie ma na to ani silnych, ani mądrych. O ile kiedyś odbiór śmieci nie był problemem, o tyle obecnie jest praktycznie niemożliwy. Powód? Parkujące pod wieżowcami samochody.
Na szczecińskich osiedlach, jak i w całej Polsce, wieżowce powstawały w latach 70. XX wieku i były sposobem na rozładowanie mieszkaniowego głodu. Wieżowce mogły pomieścić kilkaset osób, czyli tyle, co niejedna wieś. I o ile przewidziano w tych budynkach miejsca dla ludzi, o tyle nie przewidziano miejsc na samochody. Garaże i owszem są, ale ze trzy i nie więcej.
Wówczas samochód był rzadkością i nawet jeśli ktoś go miał, to na parkingu pod domem stało ich tyle, że można je było policzyć na palcach jednej ręki. Inne to
...