Kołobrzeski port z dnia na dzień znalazł się w dramatycznej sytuacji. Został on bowiem wykluczony z przeładunków płodów rolnych pochodzących z Ukrainy. Zarząd Portu Morskiego, który dysponuje większością portowych nabrzeży i elewatorami, był prekursorem, jeśli chodzi o otwarcie się na przeładunki ukraińskiej kukurydzy. Już pierwsze wieści o tym, że transporty ze zbożem z Ukrainy nie będą wpuszczane na terytorium Polski wzbudziły w ZPM Kołobrzeg spore zaniepokojenie.
Gdy nadeszły medialne informacje o tym, że zboża będą jednak wjeżdżały do Polski w celach tranzytowych, pracownicy kołobrzeskiego portu, w tym dokerzy, odetchnęli z ulgą. W piątek znów zaczęli kręcić z niedowierzania głowami. Wprowadzone w życie rozporządzenie ministra rozwoju i technologii Waldemara Budy totalnie ich zaskoczyło. Dopuściło ono co prawa tranzyt ukraińskich płodów rolnych przez Polskę, w tym przez porty morskie, ale tylko przez Świnoujście, Szczecin, Gdańsk i Gdynię. Wywóz ich za granicę z kołobrzeskiego portu stał się tym samym niemożliwy. Poza wspomnianą na wstępie kukurydzą blokada dotyczy wszystkich
...