Dramatyczna jest sytuacja ratowników zatrudnionych w stargardzkiej filii pogotowia ratunkowego. Brakuje obsady karetek, co powoduje, że nawet połowa z nich nie wyjeżdża z bazy do pacjentów potrzebujących pomocy. Od początku tego miesiąca część karetek nie wyjeżdża do pacjentów także w innych miastach, m.in. w Szczecinie, Międzyzdrojach, Świnoujściu, Barlinku czy Dębnie. W pogotowiu brakuje rąk do pracy. Ratownicy są wykończeni.
- Dziś z 6 karetek w powiecie stargardzkim 3 nie wyjechały do pacjentów - mówi Grzegorz Choroszkiewicz, ratownik medyczny zatrudniony w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego, filii w Stargardzie. - W przypadku zatrzymania krążenia po 3-5 minutach bez podjęcia resuscytacji krążeniowo-oddechowej umiera mózg. Tych zmian nie da się cofnąć. Każdego dnia brakuje karetek. Nikogo nie interesuje, że pacjenci zostają bez pomocy. Liczą się tylko pieniądze. Od czasów pandemii kara za to, że karetka nie wyjeżdża jest niższa niż opłata za pracującą karetkę tzw. dobokaretkę. Dysponentowi bardziej opłaca się więc, gdy karetka stoi na bazie niż jeździ ratować życie i
...