Stwory, które tworzy są niepowtarzalne - nie dlatego, że różnią się od maskotek produkowanych na masową skalę, ale dlatego, że każdy z nich jest inny i bardzo indywidualny. Nigdy nie powstaje kopia tego samego pomysłu. Katarzyna Kus szyje głównie swoje „maskotki" z rzeczy z drugiej ręki, po godzinach. To przede wszystkim jej ogromna pasja i sposób wyrażania siebie. W rozmowie z „Kurierem" opowiedziała, skąd czerpie inspiracje i czym tak naprawdę jest rękodzieło, które tworzy w swojej pracowni po godzinach.
Słowo „maskotki" jest tutaj umowne. Autorka sama nie nazywa tak swoich dzieł. Nie są to też typowe zabawki, ale bardziej artystyczny sposób wyrażania swoich emocji, zabawa konwencją i różnymi estetykami. Stwory Katarzyny Kus są jakby zrobione z różnych elementów, trochę groteskowe, jakby przerysowane.
- To nie maskotki czy lalki, ale stwory - podkreśla. - Nie mamy w naszym języku odpowiedniego określenia, które opisywałoby moje prace. Nazwałabym je kukłami, gdyby miały przyjemność grać w teatrze, ale nie grają. Każda z nich ma swój charakter, historię, wszystkie
...