Z pisarzem Markiem STELAREM rozmawia Monika GAPIŃSKA
- 20 lipca ukazało sięwznowienie twojej debiutanckiej powieści „Rykoszet". Tamto pierwsze wydanie sprzed siedmiu lat to niemal „biały kruk", bo nie do kupienia. Czy stąd pojawiła się decyzja o reedycji książki?
- Dokładnie tak. Zaproponowałem wydawnictwu Filia wznowienie swojej debiutanckiej powieści, uznając, że jej życie jeszcze się nie skończyło. Pierwszy nakład był niewielki, siedem lat temu byłem nikomu nieznanym autorem, a mam wrażenie, że mimo to „Rykoszet" jest jedną z moich najlepszych historii. Szkoda było całkiem o niej zapomnieć. Na szczęście wydawca podchwycił pomysł i efekt tego mają państwo przed sobą albo możecie mieć po wizycie w księgarni.
- Czy pamiętasz emocje, jakie towarzyszyły premierze „Rykoszetu" w tamtym czasie?
- Oczywiście, ogromna radość. I trochę niedowierzania, bo kiedy trzyma się w ręku zmaterializowane w formie książki marzenie, człowiekiem targają przeróżne emocje. A równocześnie, w momencie wydania „Rykoszetu" tkwiłem już tak głęboko w następnej powieści, że miałem nawet trochę poczucia
...