- Robert M. to oszust i gnida. Uważam, że Dariusz S. padł ofiarą działalności M., bo to M. oszukiwał i terroryzował. Osobiście byłem przez niego zastraszany. Mówił, że jak będę odpowiadać na pytania jego adwokata i jak coś pójdzie nie tak - to może mnie coś złego spotkać. To było parę lat temu, jeszcze wtedy byłem na wolności, sprawa trwała długo - zeznał przed sądem doprowadzony z więzienia Wojciech R. w tzw. procesie czterech notariuszy i siedmiu oszustów oskarżonych o wyłudzanie mieszkań od osób mających problemy z alkoholem, płaceniem za czynsz i zadłużeniem. Obiecywali pomoc, a potem przejmowali mieszkania, nie dając ofiarom obiecanych pieniędzy, chociaż oszukani ludzie kwitowali u notariuszy ich odbiór.
Robert M. uważany jest za głównego organizatora tego całego „biznesu". To on dorobił się willi w Ustowie pod Szczecinem, porsche panamera i terenowego land rovera. Oficjalnie zarabiał 2 tys. zł jako kierowca siedzącego w więzieniu już sześć lat Dariusza S., który za oszustwa został skazany najpierw na pięć lat więzienia, a potem dostał kolejny wyrok i do dziś siedzi w
...