Pandemia, wojna na Ukrainie, inflacja… Przedsiębiorcy działający w branży turystycznej zaczynają mówić o ciążącym nad nimi fatum. Gdy zaczęło się wydawać, że po dwóch sezonach pomału zaczną wychodzić z finansowego dołka, pojawił się nowy problem. Bo choć sytuacja wojenna nieco się uspokoiła, a o pandemii już się praktycznie nie mówi, zwiększonego ruchu nie widać. Polacy, wydawałoby się spragnieni urlopu po dłuższej przerwie, nie dokonują masowo rezerwacji. Jeśli w ogóle decydują się na urlop, zaczynają dyktować warunki.
- Inflacja jest dla turystyki większym zagrożeniem niż COVID i wojna w Ukrainie. Polaków po prostu coraz częściej nie stać na urlop nad morzem. Kondycja konsumentów odbija się bardzo mocno na przedsiębiorcach, którzy coraz częściej zgłaszają nam, że sytuacja jest trudna. Nie brakuje odwoływanych rezerwacji - mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. - Pojawiły się także inne zwiastuny tego, że Polacy będą oszczędzać na urlopach - np. rezygnują z posiłków w restauracjach, z kupowania pamiątek czy korzystania z wakacyjnych rozrywek.
Ten
...