W bloku przy ul. Narutowicza doszło do zalania. Awaria pojawiła się w mieszkaniu na ostatnim piętrze. Wyciek wody spowodował, że w lokalu piętro niżej, na suficie, powstały ogromne plamy. Z pozoru zwyczajny i niegroźny wypadek przybrał niespodziewany obrót.
- Woda zalewa mieszkanie od piątku trzydziestego października. Nikt nie odezwał się, aż do poniedziałku - mówi Marta (dane do wiadomości redakcji), właścicielka mieszkania z przedostatniego piętra. - Po czterech dniach okazuje się że siedzi tam najemca, który nie chce udostępnić kontaktu do właściciela. Zarządca nieruchomości nie dysponuje numerem telefonu do właściciela. Woda się leje, najemca gra na zwłokę…
Seria niefortunnych zdarzeń rozpoczęła się w piątek. Pani Marta zauważyła nad umywalką sporej wielkości przeciek i napisała maila do zarządcy nieruchomości BOM-7. Próbowała także rozmówić się z sąsiadem, ten jednak nie otwierał drzwi i konsekwentnie odmawiał podania numeru do właściciela mieszkania. Zarządca po otrzymaniu zgłoszenia, dopiero po weekendzie, podjął interwencję i wysłał wiadomość e-mail do osoby wynajmującej
...